Ewelina Flinta była na początku lat dwutysięcznych jedną z najpopularniejszych artystek na rodzimej scenie muzycznej. Piosenkarka dała się poznać szerszej publice dzięki udziałowi w pierwszej polskiej edycji "Idola". Wschodząca gwiazda doszła do finału talent show i ostatecznie zajęła drugie miejsce, przegrywając z Alicją Janosz. Po zakończeniu emisji show kariera Flinty nabrała jednak tempa. W 2003 roku artystka wydała debiutancki album, a jej singiel "Żałuję" nuciła cała Polska. Choć wielu wróżyło Ewelinie wielką karierę, w ostatnich latach wieści o artystce nieco przycichły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewelina Flinta otworzyła się na temat walki z depresją
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Ewelinę Flintę można było podziwiać w uwielbianym przez widzów show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", a w styczniu ukazał się jej najnowszy singiel. Wokalistka jest też aktywna w mediach społecznościowych. W piątkowe popołudnie na Instagramie Flinty pojawił się obszerny wpis. Z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Depresją wokalistka postanowiła otworzyć się przed fanami osobistą historią. Wykonawczyni hitu "Żałuję" wyjawiła, że w 2019 roku, po wielu miesiącach złego samopoczucia, zgłosiła się po pomoc do psychiatry.
Wiosną myślałam, zaraz lato, będzie lepiej. Aha, jasne. Nie było. I oczywiście: dam radę, zawsze daję. W sierpniu znalazłam już psychiatrkę, ale nie byłam w stanie zadzwonić jeszcze przez kilka tygodni - wspominała.
Flinta przyznała, że początki terapii nie były łatwe. W momencie, gdy otrzymała diagnozę, wokalistka miała "rozpaść się na milion kawałków.
Pada pytanie: kiedy ostatnio czuła się Pani szczęśliwa? Ooo... nieee... łapię się w pewnym momencie na tym, że wodzę wzrokiem po ścianach, suficie, jakbym tam właśnie próbowała znaleźć jakiś dowód na choćby okruch szczęścia (...). W końcu z glutem w gardle mówię: nie pamiętam. Jest mi tak koszmarnie smutno. I uwaga: jest mi wstyd, że nie pamiętam, bo przecież powinnam. Ej, przecież wszyscy są szczęśliwi, nie? Na social mediach to już w ogóle. Nagle 95% społeczeństwa jest szczęśliwa, tylko TY z jakimś k...a "defektem".
W końcu pada: proszę Pani, to depresja. I nagle jakby ktoś włączył guzik: fontanna łez, spazmy. Masakra. Ewelina wytrzymywała, aż... rozpadła się na milion kawałków - przyznała Flinta.
Na końcu obszernego wpisu piosenkarka zwróciła się bezpośrednio do jego odbiorców.
Serio, jesteśmy społeczeństwem siłaczy, wytrzymywaczy, "dam radę". Bądźcie dla siebie dobrzy i nauczcie się prosić o pomoc. Skoro z grypą, zwichniętą kostką, czy wysypką idziemy do lekarza, to tym bardziej z depresją. To podstępna choroba, bezpośrednio zagrażająca życiu. (...) To, że dopadła Cię depresja, to nie oznaka słabości. Tu rządzi głównie chemia. Spada poziom serotoniny i długo utrzymuje się na niskim poziomie, aż nie jest w stanie podskoczyć na poziom, gdzie czujesz szczęście. Tak powiedziała mi lekarka. Sorry, Misiu, sam/a nie dasz rady - skwitowała Ewelina Flinta.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.