Choć Ewelina Lisowska dawno już nie wydała żadnego hitu, który zapewniłby jej obecność na listach przebojów, uczestniczka X-Factora znów może cieszyć się wzmożonym zainteresowaniem mediów. Piosenkarka powróciła na afisze za sprawą swojej nowej sylwetki, którą dumnie prężyła na wakacyjnych fotkach zrobionych na niebiańskiej, meksykańskiej plaży.
29-latka pochwaliła się, że ostatnio na wadze pojawiło się 7 kilogramów więcej i - w przeciwieństwie do wielu obsesyjnie dbających o wagę koleżanek z branży - celebrytka cieszy się z takiego obrotu spraw. Kilka dni temu Lisowska zestawiła swoje stare zdjęcie z aktualnym, przyznając z satysfakcją, że nigdy nie czuła się tak dobrze w swojej skórze. Łaskawy los sprawił, że w przypadku Eweliny dodatkowe kilogramy ulokowały się w tych najbardziej pożądanych partiach ciała.
Na fali nieoczekiwanej popularności Lisowską zaproszono we wtorek do studia Dzień Dobry TVN, aby opowiedziała widzom o swoim nowym podejściu do życia. Na wstępie Lisowska wyjawiła, co sprawiło, że nagle zrezygnowała z katowania się dietami i morderczymi treningami na siłowni.
Pandemia się wydarzyła - przyznała. Musieli zamknąć mi siłownie, żebym wreszcie zatrzymała się w tym pędzie, jaki sobie narzuciłam. Rzeczywiście taki sportowy tryb życia w ostatnim czasie był mi bardzo bliski. Czasami miałam nawet wrażenie, że dużo bliższy niż moje muzyczne sprawy.
Nie da się ukryć, że jeszcze do niedawna Ewelina była swoistą ambasadorką bycia fit na Instagramie. Oprócz wizyt na siłowni celebrytka zaczęła trenować także kick-boxing. Aktywny tryb życia niepostrzeżenie przerodził się w pasję, a później wręcz w obsesję.
Jak się czegoś podejmuję, to robię to nawet na 120 procent - wyjawiła. Zaczęłam przesadzać. Były sytuacje w moim życiu, które zahaczały o wariactwo. Miałam operacje nadgarstka, która wykluczała mnie z treningu, a ja z taką unieruchomioną ręką nadal chodziłam na treningi.
Nieoczekiwanie zamknięcie siłowni okazało się dla Eweliny wybawieniem. Z czasem Lisowska zorientowała się, że uzależnienie od wysiłku fizycznego miało negatywny wpływ na jej relacje z bliskimi, a także na psychikę.
Wrzuciłam na luz. Nadal jestem fanką sportu i uwielbiam aktywność fizyczną. To będzie mi w życiu towarzyszyć, ale nie pozwolę już, aby to przejęło kontrolę nad moim życiem. Chcę sobie pozwolić na wyjazdy, na czas spędzony z rodziną, przyjaciółmi, a często się z tego wykluczałam - powiedziała.
W końcu celebrytka przestała uprawiać kult ciała i ślepo podążać za wyznaczonymi obecnie przez Instagram standardami piękna.
Dziewczyny nie chcą się chwalić dodatkowymi kilogramami, boczkami czy cellulitem. Trzeba mówić o tym głośno, bo szczególnie młode dziewczyny zapatrzone są w świat Internetu i wpadają w kompleksy, które są zbędne. Z wagi 45 kg doszłam do wagi 52 kg, która mnie kiedyś przerażała. Bałam się przekroczyć wagę 50 kg, bo wydawało mi się, że będę jakimś słoniem. Nigdy w życiu tyle kilogramów nie miałam. Okazuje się, że czuję się z tym dobrze - dodała na koniec.
Myślicie, że inne gwiazdy powinny wziąć z niej przykład?