Obecność Eweliny Lisowskiej w kolorowej prasie opiera się w ostatnich miesiącach przede wszystkim na dyskusjach o jej zmieniającej się urodzie. Nieco wcześniej Polacy zamartwiali się wagą piosenkarki, teraz natomiast przedmiotem debaty jest przede wszystkim jej twarz, a dokładniej to, czy ingerowała kiedyś w swoją urodę. Jak do tej pory Ewelina notorycznie zaprzecza plotkom. Internauci nadal zdają się jednak mieć w tej kwestii nieco odmienne zdanie.
W ostatnią środę Lisowska zaprezentowała na Instagramie, jak poddaje się gruntownej metamorfozie w gabinecie fryzjerskim. Z wygodnego sweterka przeskoczyła w cekinową kiecę, jej czupryna zakręcona została w zmysłowe fale, na twarzy pojawił się natomiast subtelny, aczkolwiek zauważalny makijaż. Relacja z przygody miała być najwyraźniej odpowiedzią na zarzuty o ukrywanie operacji plastycznych. Wystrojona Ewelina nie wybrała się bowiem później na bankiet, tylko do domu, gdzie przygotowała kolację.
Wiem, że takie zdjęcia kochacie najbardziej. Przed operacjami "plastycznymi" i po - napisała w opisie zestawienia zdjęć z tego samego dnia.
Choć wielu komentujących podłapało żart celebrytki, niektórzy wciąż czynili na Instagramie aluzje do widocznych rzekomo wypełniaczy i ingerencji skalpela.
Tylko nie widać, co tu się zmieniło. Chodzi o nos?
Typowy facet - skwitowała zaczepkę Lisowska.
Mniej botoksu i będzie naprawdę git - dodał kolejny śmiałek.
Nie mam botoksu - zapewniła raz jeszcze Ewelina. - Ale dzięki za radę.
Celebrytka zasugerowała, że za jej wydatnymi ustami stoją podrażnienia spowodowane przez aparat na zębach.
Jak ściągnę druty, to [moje usta] wręcz zostaną wessane.
Też jesteście ciekawi, dlaczego Lisowska tak zażarcie wojuje z komentarzami?
W najnowszym odcinku Pudelek Podcast zdradzimy kulisy starcia Królikowskiego z reporterem Pudelka oraz opowiemy o tym, kogo nie lubią Polacy. Wyjaśniamy też, dlaczego wyłączyliśmy komentarze pod artykułami o sytuacji w Ukrainie.