Śmierć Mateusza Murańskiego wstrząsnęła całym środowiskiem sportów walki. Ciało zaledwie 29-letniego mężczyzny znaleziono w jego mieszkaniu po tym, jak bliscy nie mogli nawiązać z nim kontaktu. Gdy tylko przykra wiadomość zelektryzowała media, w sieci momentalnie pojawiło się wiele kondolencji od znanych osób, które znały zmarłego. "Murana" pożegnał również jego największy rywal, Arkadiusz Tańcula.
Federacja FAME MMA pożegnała Mateusza Murańskiego. Obszernemu wpisowi towarzyszy wzruszające nagranie
Federacja FAME MMA była pierwszym zetknięciem się Mateusza ze światem freak fightu. Podczas 10 edycji gali znany z "Lombardu" aktor stoczył przegrany pojedynek z Tańculą. Za to cztery edycje później, już jako bardziej doświadczony zawodnik, zwyciężył ze znanym z "Warsaw Shore" Alanem Kwiecińskim. W środę wieczorem federacja upubliczniła w swoich mediach społecznościowych oficjalny komunikat po śmierci Murańskiego. Obszernemu wpisowi towarzyszy wzruszający, czarno-biały film, w którym ukazano kilka momentów z życia sportowca.
Nadal nie dociera do nas to, co się stało - czytamy. Mateusz niedawno dowiedział się, że film "IO" Jerzego Skolimowskiego, w którym zagrał jedną z ról, został nominowany do Oscara. Na mailu czekał na niego nowy kontrakt na 5 walk. Jego kariera aktorska nabierała tempa. Miał rodzinę, plany, perspektywy. Całe życie stało przed nim otworem. Mateusz miał 29 lat. Kochał i był kochany. Ciężko to wszystko zrozumieć. Ciężko w to uwierzyć. Jeszcze ciężej się z tym pogodzić, ale Mateusza nie ma już z nami.
Wielu z Was kojarzy go z kontrowersji i mocnych potyczek słownych. My poznaliśmy jego prawdziwą twarz - wesołego chłopaka, z uśmiechem przyklejonym od ucha do ucha. Za każdym razem, gdy mijaliśmy się w hotelowym korytarzu lub spotykaliśmy przy scenie, można było z nim pożartować, pośmiać się. Każdego traktował tak samo. Nie hierarchizował ludzi.
Naszą ostatnią rozmowę zapamiętałem bardzo dobrze. Minęliśmy się w korytarzu łódzkiej Atlas Areny, zaraz po przegranej walce z Arkiem Tańculą. Mateusz był pełen pokory i spokoju. Wiedział, gdzie popełnił błąd. Przyjął tę przegraną z godnością. Nie szukał usprawiedliwień. Przyznał się, że już dzień przed walką czuł zbyt duży spokój. Czuł, że coś jest nie tak. Staliśmy tak przez moment, analizując przebieg walki. Na koniec zamilkł na chwilę, spojrzał na mnie, uśmiechnął się szeroko i powiedział "Zobaczysz następnym razem. Zaskoczę wszystkich!". Taki był dla nas. Takiego go właśnie zapamiętamy.
Żegnaj, Mati. Rodzicom Mateusza i jego najbliższym, składamy najszczersze wyrazy współczucia. Mateusz był częścią FAME i pozostanie na zawsze w naszych sercach. Wyciszamy całą komunikację do końca tygodnia. Uczcijcie razem z nami pamięć o Mateuszu.