Choć Kinga Rusin dużo mówi o tym, co dzieje się w Polsce i uczula swoich odbiorców na wszystkie nieprawidłowości, których dopuszczają się rządzący, to sama w ojczyźnie bywa stosunkowo rzadko. Od kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, Kinia spędza jesień i zimę na urokliwych azjatyckich wysepkach, a latem lgnie w kierunku południa Europy. Warto podkreślić, że milionerka pozostaje zapaloną instagramerką, niezależnie od strefy czasowej, w jakiej się znajduje. Zdalnie steruje też swoją firmą kosmetyczną, która ponoć generuje ogromne przychody.
Pod ostatnim postem Rusin, w którym przekonywała, że uwielbia życie na walizkach, rozgorzała dyskusja na temat pracy zdalnej. Dziennikarka podkreślała, że to idealne rozwiązanie.
Moja firma jest zarządzana w systemie zdalnym od 2016 roku. To umożliwia nam podróżowanie i nawiązywanie kontaktów biznesowych w jednym czasie. Rozwiązanie idealne - pisała do fana, który miał wątpliwości, czy praca "pod palemką" jest efektywna.
A czy to nie jest nudne? - zadała pytanie jedna z internautek na widok kolejnego zdjęcia Rusin na tle turkusowej wody.
8-10 godzin w pracy, a później zasłużony odpoczynek? Mi się to nie nudzi - odpisała ze stanowczością dziennikarka.
Pojawiły się też głosy fanów zazdroszczących Kini stylu życia.
Rewelacja! Podróże, zwiedzanie, relaks - stwierdził internauta.
Gwiazda TVN czuła się w obowiązku poinformować mężczyznę, że wbrew pozorom jej życie wciąż opiera się na pracy.
I co najważniejsze: praca! Te podróże i praca byłyby niemożliwe gdyby nie możliwość pracy zdalnej. Szukamy miejsc w dobrej strefie czasowej, z dobrym wifi. Po całym dniu pracy można wtedy zwiedzać i relaksować się do woli - dodała.
Zazdrościcie Kini?