Już od 17 lat możemy oglądać Waldemara Obłozę na małym ekranie, gdzie wciela się w postać Romana Hoffera w serialu Na Wspólnej. Aktor najwyraźniej świetnie wywiązuje się ze swojego zadania, bowiem niektórzy fani tasiemca zaczynają mieć problemy z odróżnieniem rzeczywistości od wykreowanej przez scenarzystów w historii. W ostatnim wywiadzie dla dziennika Fakt aktor wspomniał jedno przypadkowe spotkanie, które przysporzyło mu niemało wstydu.
"Zdarzyła mi się sytuacja, że w galerii handlowej podeszła do mnie pani, oburzona spojrzała na mnie z pogardą i mówi: "Co, Roman? Pije się, co? Przestań chlać tę wódę, bo wpędzisz tę swoją ukochaną do grobu" - wspomina aktor.
Sytuacja ta mogłaby ujść nawet za bardzo zabawną, gdyby nie fakt, że Obłoza sam zmagał się latami z chorobą alkoholową, którą udało mu się na szczęście przezwyciężyć.
"To był ten nastoletni głupi czas. Stawałem się duszą towarzystwa. Alkohol uwalniał mnie od kompleksów wiejskości, prowincjonalności. W pewnym momencie zauważyłem, że przeginam, że piję więcej, niż zamierzałem. (…) Miałem sporo okresów abstynencji, ja wcale nie lubiłem siebie jako moczymordy. Ale było pytanie: co dalej? Czy jeśli to się powtórzy, to ja po prostu nie skończę jak naprawdę ostatni menel? W pewnym momencie kończy się radość życia, zaczyna się cierpienie, bo traci się rodzinę. Z przykrością muszę się przyznać, że często zmywałem się z domu, żeby się napić, dzieciaki na mnie czekały. Nie wiem, czy moje małżeństwo przetrwałoby, gdybym nie pił, ale obciążam siebie i alkohol za to - zdradził przed kilkoma laty wyleczony już z choroby alkoholowej artysta w programie "Bagaż Podręczny".
Rozumiecie ludzi, którzy mylą aktorów z odgrywanymi przez nich postaciami?