Kilka dni temu świat obiegła szokująca wiadomość o śmierci Kobe Bryanta. Jeden z najbardziej znanych amerykańskich koszykarzy zginął razem ze swoją 13-letnią córką w wypadku helikoptera.
Wiele gwiazd postanowiło złożyć kondolencje, co nie wszystkim wyszło zbyt dobrze. Szczególnie zabłysnął Marcin Gortat, który był bardzo zaskoczony faktem, że niezbyt rozrywkowa osoba może zginąć w wypadku...
Do grona celebrytów, którzy zdecydowali się na wypowiedź w tej sprawie, dołączyła właśnie Evan Rachel Wood. Aktorka postanowiła przypomnieć ludziom o oskarżeniu wobec Bryanta, które w 2003 roku wysunęła pracownica hotelu, w którym zatrzymywał się koszykarz.
19-latka zeznała wówczas, że wyraziła chęć całowania się z legendą sportu, ale po chwili Kobe miał zacząć ją obmacywać i siłą zmusić do seksu. Badania wykonane dzień później zdawały się potwierdzać wersję dziewczyny - znaleziono wiele obrażeń na ciele nastolatki i krew na koszulce koszykarza.
Jednak jak to zwykle w takich sprawach bywa, słowa ofiary były podważane, a jej reputacja i "nieskazitelność charakteru" poddane wątpliwości. Zaszczuta przez prawników i opinię publiczną nastolatka zdecydowała się nie wnosić zarzutów. Ostatecznie sprawę umorzono.
Evan Rachel Wood postanowiła nawiązać do wydarzeń sprzed lat w swoim tweecie.
"Ten wypadek to tragedia. Łamie mi się serce na myśl o rodzinie Kobe - zaczyna swoją wypowiedź. Był legendą sportu, ale też gwałcicielem. Obie te prawdy mogą współistnieć. To przypomnienie, że każdy ma prawo do swoich uczuć i jest na nie wszystkie miejsce. Nikt nie jest tutaj wygranym".
Tym wpisem aktorka rozpętała prawdziwą burzę na Twitterze. Wiele osób zarzuciło Rachel Wood brak empatii i przemienienie akcji #MeToo w żart.
"To moment, w którym akcja #MeToo wymknęła się spod kontroli... Atak na mężczyznę, który umarł razem z córką, zaledwie 24 godziny temu!", "Szukasz atencji", "Jak, k*rwa, śmiesz?" - to tylko jedne z nielicznych komentarzy, którymi oburzeni fani zasypali Evan.
Pojawiło się też jednak sporo głosów wsparcia, głównie ze strony innych ofiar przemocy.
"Jako osoba, która przeżyła gwałt i musiała wysłuchiwać peanów na cześć mojego oprawcy po jego śmierci; czując jednocześnie ulgę i poczucie winy, bardzo doceniam wypowiedź Evan" - napisała jedna z użytkowniczek.
Podzielacie opinię, że "o zmarłych mówi się tylko dobrze", czy uważacie, że Evan nie zrobiła nic złego, wyrażając swoją opinię?