Najwierniejsi fani Britney Spears niewątpliwie pamiętają, jak paskudnie przebiegało jej rozstanie z bożyszczem nastolatek, Justinem Timberlakem. Para spotykała się przez trzy lata, od 1999 do 2002 roku. Koniec relacji nałożył się akurat w czasie ze startem solowej kariery Justina, który perfekcyjnie wykorzystał moment na wypuszczenie teledysku do promocyjnego singla Cry Me A River. Nagranie z udziałem dziewczyny przypominającej Britney, wyraźnie sugerowało, że piosenkarka nie była Justinowi wierna. Skandal okazał się rzecz jasna fantastycznym narzędziem marketingowym. Justin sam bardzo postarał się o odpowiednią promocję, sprzedając prasie pikantne szczegóły dotyczące nieistniejącego już wtedy związku.
Dopiero w ubiegłym roku pod naporem rozgniewanych fanów Britney, Justin przeprosił swoją eks. Tłumaczył, że jest mu głupio, że zaistniał w jakiejś części właśnie dzięki systemowi, który wynagradza mizoginię i podcina skrzydła kobietom. Wydawać by się więc mogło, że tamten etap Timberlake i Spears mają już za sobą. Niestety, wydarzenia ostatnich dni zdradziły, że nadal jest między nimi wiele nieprzepracowanych kwestii.
Przypomnijmy: Justin Timberlake PRZEPRASZA Britney Spears i... Janet Jackson. "Chcę wziąć odpowiedzialność za własne błędy"
W ostatni poniedziałek stacjonujący w Beverly Hills fotoreporter przyuważył Justina Timberlake'a w towarzystwie znajomego. Paparazzo poinformował gwiazdora, że Britney właśnie ogłosiła, że jest w ciąży z trzecim dzieckiem. Spodziewał się zapewne, że usłyszy gratulacje albo życzenia zdrowia dla przyszłej mamy. Tymczasem reakcja piosenkarza była, delikatnie rzecz ujmując, nie na miejscu.
Justin najpierw próbował odgonić fotografa, machając na niego ręką i warcząc: "Przestań! Idź sobie!".
Następnie piosenkarz skierował się po schodach w stronę wejścia do budynku i zaczął dziecinnie tupać nogami. Poskarżył się maszerującemu obok koledze:
Aż musiałem przez niego zatuptać!
Jak można było się spodziewać, nagranie prędko obiegło media społecznościowe. Wielu użytkowników sieci jest zdania, że po tym jak Timberlake żerował na imieniu Britney przez sporą część swojej kariery, mógłby w końcu zachować się przyzwoicie.
Ok, więc Justin Timberlake nie mógł przestać paplać o Britney podczas wywiadów przez prawie dekadę, a teraz ma problem z tym, że ktoś o nią pyta? Gdzie tu jakiś sens?/ Mógł po prostu pogratulować. Dlaczego ludzie tracą czas na tak negatywne emocje? - głowią się internauci.
Jak sądzicie, skąd taka reakcja u Justina? Z tego też przyjdzie mu się tłumaczyć?