W 2017 roku swoje pięć minut w mediach świętowała niejaka Aleksandra Sadowska, znana szerzej jako "fanka Popka". 22-letnia wówczas dziewczyna tak bardzo zapatrzona była w kontrowersyjnego rapera, że idąc jego śladem, postanowiła wytatuować sobie gałki oczne. Ozdoba, która miała stać się dla niej przepustką do show biznesu, okazała się ostatecznie największym przekleństwem. Fanka Popka kompletnie straciła czucie w jednym oku, a kondycja jej drugiego oka ciągle ulega pogorszeniu.
Teraz sprawa zniszczonego wzroku dziewczyny ponownie ujrzała światło dzienne, a to za sprawą aktu oskarżenia, który, jak podaje Super Express, Sadowska postanowiła złożyć do sądu przeciwko osobie odpowiedzialnej za wykonanie pechowego "tatuażu" - Piotrowi A.
Mój stan ciągle się pogarsza. Niestety, na razie lekarze nie dają mi wielkich szans na poprawę. Uszkodzenia są zbyt głębokie i rozległe. Boję się, że całkiem oślepnę - zdradza poszkodowana w rozmowie z tabloidem.
Do sprawy powołano już nawet biegłych.
Zbadali tusz, który został wpuszczony w oczy. Uznali, że był nieodpowiedni do takiego zabiegu, bo używa się go do tatuowania skóry, a nie oczu. To oczywisty dowód na to, że tatuażysta nie wiedział, w jaki sposób przeprowadzić tak delikatny zabieg. A jednak zdecydował się na to, co doprowadziło do tragedii - poinformowali Igor Sikorski i Paweł Jagielski, pełnomocnicy fanki Popka.
Przypomnijmy: Fanka Popka z wytatuowanymi gałkami ocznymi przerywa milczenie: "Zrobiłam to, bo marzyłam o pracy w show biznesie"
Sadowska ponoć nie sprawdzała wcześniej kwalifikacji tatuażysty, który przeprowadzał na niej zabieg. Miała jedynie przejrzeć jego portfolio.
Uwierzyłam mu. Teraz tego bardzo żałuję - wyznaje w rozmowie z Super Expressem.
Jeżeli Piotr A. uznany będzie za winnego narażenia 25-latki na ciężkie kalectwo, może go czekać nawet do trzech lat pozbawienia wolności.
Jakiego werdyktu się spodziewacie?