Niektórzy fani dla swoich muzycznych idoli są w stanie zrobić naprawdę wiele. Na dowód wystarczy spojrzeć na to, co obecnie dzieje się pod Stadionem Narodowym, gdzie już w niedzielę wystąpi Harry Styles. Najwytrwalsi wielbiciele brytyjskiego gwiazdora już trzy dni przed jego koncertem zaczęli gromadzić się na miejscu i stworzyli nawet specjalne zasady dotyczące organizacji kolejki. Dzień przed występem wokalisty wielu posiadaczy biletów rozbiło zaś pod warszawskim stadionem swoje obozowiska, rozkładając w okolicy dmuchane materace czy nawet namioty.
Zobacz również: Obozowisko fanów Harry'ego Stylesa pod PGE Narodowym: dmuchane materace, poduszki, parasole i koce termiczne (ZDJĘCIA)
Fanka Taylor Swift przyszła na koncert okryta kocem. Miała dobry powód
Na pewne poświęcenia są także gotowi fani Taylor Swift. Wokalistka obecnie w trakcie trasy koncertowej "The Eras Tour", a media nieustannie rozpisują się o jej kolejnych występach, w tym niecodziennych incydentach na scenie czy obecnych na widowni znanych gościach. Tuż przed piątkowym show uwagę miejscowych dziennikarzy zwróciła jedna z fanek amerykańskiej gwiazdy. Wszystko za sprawą dość niecodziennej stylizacji, w której kobieta przybyła w okolice tamtejszego stadionu Paycor.
Fankę Taylor w czwartek uwieczniły kamery lokalnej stacji WKRC-TV. Nietrudno się domyślić, dlaczego kobieta zwróciła uwagę obecnej na miejscu reporterki stacji, Annie Brown. Wielbicielka Swift postanowiła bowiem... ukryć swoją tożsamość za pomocą koca. Pomysłowa kobieta narzuciła na głowę gruby, różowy koc tak, by w całości zakrywał on jej twarz oraz sporą część ciała - tym samym pozostając kompletnie anonimową. By dodać wymyślnemu przebraniu nieco charakteru, na nos założyła też parę ciemnych okularów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspomniana fanka Taylor Swift i jej towarzyszka (również odziana w koc) na piątkowy koncert przyjechały z Louisville w stanie Kentucky. Okazuje się, że panie miały dość dobry powód, by na miejscu ukryć przed światem swoje oblicza. Obie panie poinformowały bowiem swoich pracodawców o chorobie, by móc na żywo zobaczyć idolkę.
Są tu dwie Swifties, które pozostaną anonimowe, zgłosiły w pracy, że są chore. Przyjechały z Louisville, więc nieźle się najechały. Są tu od 2:45 na ranem - relacjonowała reporterka.
Możesz mi powiedzieć, co znaczy dla ciebie Taylor Swift? Musi znaczyć dużo, skoro tu jesteś, a w pracy zgłosiłaś, że jesteś chora - zapytała następnie okrytą kocem kobietę.
Anonimowa fanka wokalistki przytaknęła reporterce, zdradzając, że jej córka niemal otrzymała na drugie imię "Taylor". W dalszej części rozmowy kobieta zdradziła, że wcześniej miała już okazję podziwiać występ idolki w jej rodzinnym Nashville, do Cincinnati przyjechała zaś z 11-latką, dla której był to pierwszy koncert Swift w życiu.
Będziemy trzymać kciuki, żeby w pracy się nie dowiedzieli. Twój sekret jest ze mną bezpieczny - dodała reporterka stacji.
Zobaczcie, jak fanka Taylor Swift ukrywała swą tożsamość przed pracodawcą. Pomysłowa?