Filip Chajzer, dzięki skojarzeniom ze znanym i lubianym ojcem, na starcie kariery dostał od widzów kredyt sympatii. Niestety po latach z tego kapitału niewiele zostało, a wręcz można odnieść wrażenie, że młody Chajzer zaciągnął "dług bez pokrycia".
Przez lata obecności w mediach Filip wielokrotnie kompromitował się na antenie TVN i poza nią. Wystarczy choćby przypomnieć jego rasistowskie, seksistowskie i homofobiczne komentarze, przeklinanie na wizji czy udawanie ataków paniki.
W pewnym momencie powstała nawet petycja o usunięcie Chajzera z TVN, w której nazwano go "prezenterem szkodliwym społecznie". Z kolei w młodzieżowym slangu pojawiło się słowo "chajzerowanie", oznaczające pokrętne przeprosiny i próbę wybielania się dobrym aktem po zrobieniu czegoś złego lub żenującego.
Co ciekawe, pomimo narastającej fali krytyki, Filip przez wiele lat grzał wygodną posadę w telewizji. Dopiero kilka miesięcy temu przestał pojawiać się na antenie, tłumacząc to złym stanem zdrowia. Ostatecznie pod koniec sierpnia poinformował, że nie zobaczymy go już w "Dzień Dobry TVN".
Z show biznesu do... biznesu gastronomicznego
Wiele osób spodziewało się, że Chajzer zniknie na jakiś czas, podreperuje zdrowie i przemyśli sobie parę spraw, ale nic bardziej mylnego. Filip powrócił jak bumerang, ogłaszając swoją "wielką przemianę" i rozpoczęcie nowego biznesu. Postanowił bowiem otworzyć knajpę śniadaniową, w której - co wielokrotnie podkreślał - nie będzie serwować alkoholu.
Zobacz: Filip Chajzer otwiera BEZALKOHOLOWĄ KNAJPĘ, w której będzie kelnerem: "To miejsce wysokowibracyjne"
Jeżeli to nie było wystarczająco zaskakujące, to Filip ma dla Was coś nowego. Zamierza mianowicie... sprzedawać kebaby. Ostatnio pojawił się na imprezie promującej podgrzewacze tytoniu i w rozmowie z "Plejadą" opowiedział o planach na kolejny biznes.
Mam zamiar odczarować kebab i nadać mu nowe życie. Kebab się źle kojarzy. Kojarzy się poimprezowo, a ja chcę zrobić z tego sztukę, dzieło sztuki. Kocham Berlin i kocham szczególnie taką turecką dzielnicę Kreuzberg, gdzie podaje się najlepsze kebaby na świecie. I ja sobie stoję przy tej budce na Kreuzbergu raz na jakiś czas i razem z moimi tureckimi przyjaciółmi uczę się tej sztuki. Trudnej sztuki, skomplikowanej.
To nie jest tak "hop", żeby zrobić najlepszego kebaba na świecie. Chcę, żeby warszawiacy, Polacy nie musieli już jeździć do Berlina, żeby to była ich atrakcja turystyczna, tylko chcę tamten smak przenieść tu. "Kreuzberg kebab" - tak będzie się nazywać - ogłasza dumnie Chajzer.
Wróżycie mu sukces w branży gastronomicznej?