Początek 2023 roku z pewnością nie jest dla Filipa Chajzera najszczęśliwszy. Dziennikarz powitał go w studiu "Dzień dobry TVN", gdzie w poniedziałkowy poranek zadał dość nietaktowne pytanie w rozmowie na temat oskarżonego o gwałt Stevena Taylera. Wpadka na wizji była jednak niczym, w porównaniu ze zdarzeniem, do którego doszło następnego dnia. We wtorek Chajzer niespodziewanie przerwał pracę i opuścił studio śniadaniówki. Jego nieobecność krótko wytłumaczyła współprowadząca program Małgorzata Ohme.
Filip się źle poczuł, bo od rana miał kontuzję, pewnie sam powie w odpowiednim momencie, co się stało, bardzo źle się czuł, ale zaciskał pięści, żeby poprowadzić program - poinformowała widzów.
ZOBACZ: Filip Chajzer przerwał prowadzenie "Dzień Dobry TVN" i OPUŚCIŁ studio. Małgorzata Ohme komentuje
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widzowie zaczęli dociekać, co takiego przytrafiło się dziennikarzowi. Zanim w mediach społecznościowych pojawiło się oficjalne wyjaśnienie, Chajzer opisał felerny wypadek w rozmowie z Pudelkiem. Okazało się, że prezenter wstając do pracy, nadepnął na kieliszek, który pozostawił poprzedniego wieczora obok łóżka. W efekcie zranił się w nogę. Chajzer nie chciał rezygnować z występu w porannym programie, jednak później z każdą minutą jego trwania czuł się coraz gorzej.
Sytuacja wygląda tak, że wczoraj wieczorem nalałem sobie kieliszek białego wina. Zamiast odłożyć go na szafkę przy łóżku, zostawiłem go na podłodze i o piątej rano, gdy zadzwonił budzik, po prostu na niego nadepnąłem. Krew się lała, cała noga poharatana. Próbowałem to opatrzyć, bo jestem profesjonalistą i nie wyobrażam sobie, żebym nie pojawił się w studiu "Dzień Dobry TVN". Niestety z każdą minutą prowadzenia programu czułem się gorzej. Krew lała się z buta - zdradził w rozmowie z Pudelkiem Filip.
Niemal godzinę później na Instagramie Chajzera pojawił się post wyjaśniający i podsumowujący nieszczęśliwe zdarzenie. Prowadzący "Dzień dobry TVN" w sarkastyczny sposób opisał sytuację i zwrócił się do przejętych widzów.
Należą się Państwu wyjaśnienia. To historia o empatii, co jest świetne i mojej lekkomyślności co jest gorsze. Wczoraj wieczorem piłem w łóżku lampkę białego wina z Emily. Ja w Warszawie. Emily w Paryżu. Rozsądek oczywiście wskazywałby na odstawienie pustego kieliszka na stolik obok łóżka, ale Filip to Filip. Kto ma dziecko o tym imieniu wie wszystko zawsze musi pod prąd. Kieliszek stawiam na podłodze. I tu zaczyna się story - rozpoczął.
O świcie dzwoni budzik. Wstaję lewą nogą. I właśnie ta noga ląduje prosto w kieliszku. Gdybym zobaczył to u kogoś zemdlałbym natychmiast. Ale C₉H₁₃NO₃ to wyjątkowo skuteczny neuroprzekaźnik. Na adrenalinie wyciągam szkło ze stopy. Drę prześcieradło i tamuję krwotok. Kurs pierwszej pomocy wreszcie się do czegoś przydał - kontynuował Chajzer.
Dziennikarz przyznał, że za wszelką cenę chciał pojawić się w pracy, czego później żałował. Podziękował także dr. Preibiszowi, który gościł akurat w studiu oraz kolegom z programu, którzy zastąpili go w roli prowadzącego "Dzień dobry TVN".
Niepójście do pracy oczywiście nie mieści mi się w głowie. Później już wiem, że jednak mogło. Z każdym kwadransem jest coraz gorzej. Gościem w Dzień Dobry TVN był dziś dr Łukasz Preibisz. Patrzy na mnie i mówi - "za 5 min zemdlejesz, połóż się w garderobie". Chwilę później wiezie mnie już do swojej kliniki na zabieg. Usunięcie szkła, masa szwów i cud. Wieki kawał szkła o 2 mm minął ścięgno. Dziękuję doktorze. Dziękuję też Mateuszowi i Robertowi za dalsze poprowadzenie programu. Byliście świetni. Dziękuję też za wszystkie wiadomości i komentarze ze wsparciem. Odkładajcie rzeczy na swoje miejsce. Rada banalna do bólu, ale ten fizyczny ból jest warty tego banału - podsumował.