Zamieszanie wokół wstrzymania wypłaty środków na leczenie małego Oskarka przez fundację Filipa Chajzera trwało przez wiele tygodni. W maju portal Goniec donosił, że "Taka Akcja" nie przekazała matce chłopca zebranych pieniędzy. W wywiadzie Monika K. stwierdziła, że na koncie zbiórki pozostało jeszcze 350 tysięcy złotych, a wstrzymanie wypłaty środków jest zagrożeniem dla życia jej syna. W opublikowanym oświadczeniu fundacja przekazała z kolei, że kobieta jest oszustką.
Właśnie dzięki czujności fundacji i szybkiej reakcji kobieta, która wyłudzała pieniądze pod pozorem leczenia chorego dziecka, została zdemaskowana. Fundacja niezwłocznie poinformowała odpowiednie służby oraz prokuraturę o podejrzanej sytuacji, co zaowocowało wszczęciem postępowania w tej sprawie - tłumaczono w odezwie opublikowanej na łamach portalu Jastrząb Post.
Oskarżała Filipa Chajzera i jego fundację. Kobieta miała zostać zatrzymana
Jednocześnie podkreślano, że nie tylko fundacja Filipa Chajzera wstrzymała wypłatę środków, a sprawą już zajmują się odpowiednie organy. Teraz "Fakt" donosi, jakoby w zeszłym tygodniu doszło do zatrzymania Moniki K., co dziennikarze mieli potwierdzić u śledczych. Źródło dziennika twierdzi, że chodzi o wyłudzenie znacznej kwoty pieniędzy.
Kobieta ta usłyszała zarzut wyłudzenia prawie miliona złotych na szkodę fundacji - zacytowano słowa informatora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wskazano też, że osoby, które zajmowały się sprawą kobiety, "nie mają o niej dobrego zdania". Nie wyjaśniono natomiast, co dokładnie kryje się za tym stwierdzeniem. Do doniesień "Faktu" odniósł się już sam Filip Chajzer, który opublikował na Instagramie zrzut ekranu z artykułem dziennika i krótko zabrał głos.
Dziękuję tym, którzy zostali ze mną. Dziękuję, dobry Boże. Słuchałeś. Kiedy nie było się już czego chwycić, zostałeś mi tylko Ty. Tylko i aż. Kiedy codziennie od miesięcy czytasz o sobie, że przez Ciebie umiera dziecko, które okradłeś, to wierzcie mi... zostaje już tylko modlitwa - napisał.
Nieco szerzej wypowiedział się natomiast w komentarzu dla wspomnianego medium i nie kryje emocji.
Mama Oskarka zamieniła moje życie w koszmar. To jest kobieta, która wiosną wyleciała do Stanów i wysyłała mediom zdjęcie przy pustej lodówce. Mówiła, że nie ma czego jeść, że jej dziecko za chwilę umrze. Zaangażowała mnie i moje dobre serce po to, żeby jej pomóc, i ja jej pomagałem - najlepiej, jak potrafiłem. Jednak w pewnym momencie słowa, fakty i przesyłane faktury przestały się zgadzać. Kiedy zorientowałem się, że fundacja, którą założyłem, jest okradana, zgłosiłem sprawę do prokuratury - wyjaśnia.
Zatrzymanie kobiety, o którym pisze dziennik, miał przyjąć przede wszystkim z ulgą.
Jeśli to prawda, że ją zatrzymano, to jest to jeden z lepszych dni, jakie pamiętam - mówi wprost. Sprawą zajmuje się prokuratura w Szamotułach, której jestem niezwykle wdzięczny za ich profesjonalizm i za to, jak działają. Ta sprawa jest jednym z największych koszmarów mojego życia. Wszystko to, co się wydarzyło w tej fundacji, którą nieszczęśliwie kiedyś założyłem i w której znaleźli się ludzie, którzy nigdy w życiu nie powinni się tam znaleźć. Jeśli to prawda, to gigantyczny kamień z mojego serca spada.