Jeszcze jakiś czas temu Filip Chajzer zapytany o to, czy przyjmie jedną z intratnych propozycji od organizatorów gal freak fightowych, stanowczo temu zaprzeczał. Dziś już wiemy, że zmienił zdanie i pod koniec sierpnia będzie się bił z Gimperem podczas kolejnej gali Fame MMA. Komentujący w sieci wyraźnie nie są w stanie mu tego wybaczyć.
Przypomnijmy: Filip Chajzer jeszcze w grudniu WZBRANIAŁ SIĘ przed dołączeniem do Fame MMA: "Jeszcze jakaś godność jest..." (WIDEO)
Filip Chajzer tłumaczy się z walki w Fame MMA. Padły mocne słowa
Fala krytyki okazała się tak duża, że Chajzer musiał ponownie zabrać głos. Na instagramowym profilu pojawił się obszerny wpis, w którym odniósł się do zarzutów stawianych mu przez internautów. Przyznaje, że faktycznie zmienił zdanie, ale ma do tego prawo.
Piszą, że jestem sprzedajną k**wą. I to jest wielki merytoryczny błąd, bo ja jestem najdroższą w mieście sprzedajną k**wą. Piszą też, że mówiłem u Wojewódzkiego, że nie przyjmę takiej propozycji, bo trzeba mieć godność. No to patrzcie - zmieniłem zdanie. I co? I nic - wyjaśnia. Jest perfect, bo oprócz zarobionej kasy odpadli też ludzie podający się za przyjaciół (tak Maciej, to o Tobie).
Niestety nie wiemy, o jakim konkretnie Macieju napisał Filip.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej części wpisu Filip wspomniał też o swoim ojcu i matce swojego dziecka, których miał wspierać w potrzebie. Sporo pisze o finansach, w tym o kredytach, który musiał zaciągnąć na start biznesu. Napomknął również o nałogu.
Znalazłem się w takim momencie życia, że propozycja od FAME MMA wydała się w czerwcu tak oczywista, jak to, że rano wstanie słońce. I dla mnie też wstało. Całe życie dla kogoś. Mój dom zostawiłem mamie mojego dziecka, bo tak trzeba. Kiedy tacie sypały się finanse, sprzedałem mieszkanie. Nałóg i walka z nim też tanie nie były. Mówię o tym z godnością, bo wyjście z tego g*wna jest bezcenne - przyznaje. Ratowały kredyty. To za pożyczone pieniądze postawiłem tę budę. Dlaczego mam do niej tak emocjonalny stosunek i nazywam królestwem kebaba? Bo tak rzeczywiście czuję. Kolejka uśmiechniętych rodzin przy Burakowskiej w Warszawie to mój mały symbol zwycięstwa.
Jednocześnie kolejny raz podkreślił, że propozycję z Fame MMA przyjął dla pieniędzy, ale dziś zapewnia, że chodzi tu o coś więcej.
Pracuję prawie całą dobę, zaraz otwieram kolejne punkty i idę po swój sukces. Na moich warunkach. Mój - taki, jak mi się podoba. A jak ktoś ma z tym problem to... jest jego problem. I w teorii kure****ego sprzedania się faktycznie na początku chodziło o hajs, dokładnie o kupienie mieszkania, o którym marzę i na które zasługuję. Tylko praktyka okazała się inna - kontynuował. Trenuję 2x dziennie i codziennie. Jaram się tym sportem. Ustawia mi życie i przypomina, czym jest naturalna dopamina... A myślałem, że już nigdy tego nie poczuję. Jestem szczęśliwy - nawet z tym hejtem. To też jakaś lekcja. To nie jest dla mnie walka z kimś - to walka o siebie. Jeśli ktoś mimo wszystko dalej jest ze mną, to dziękuję z całego serca. Ściskam, Fifi.
Myślicie, że teraz uda mu się przekonać tych nieprzekonanych?