O Flipie Chajzerze ostatnio głośno było za sprawą jego szczerych wyznań na temat walki z depresją. Prezenter TVN otworzył się na temat choroby na swoim instagramowym profilu. Niedawno udzielił także obszernego wywiadu magazynowi "Viva", w którym opowiedział m.in. o zmaganiach z internetowym hejtem oraz powrócił pamięcią do tragicznej śmierci synka.
W poniedziałek Filip Chajzer podzielił się z instagramowymi obserwatorami mrożącą krew w żyłach historią. Prezenter zdradził, że był pasażerem samolotu, którego podróż prawie zakończyła się tragedią. 36-latek wracał do Warszawy z Paryża, gdy podczas lotu pojawiły się nagłe komplikacje. Chajzer postanowił opowiedzieć o swych przeżyciach po przeczytaniu komentarza jednego z internautów.
Właśnie przeczytałem komentarz, który bardzo mnie poruszył - "Obserwowałem ten lot na flightradar24 od momentu, kiedy z hukiem przelecieliście na bardzo niskim pułapie nad moim domem, aż do wylądowania w Katowicach. Wyglądało to mocno niepokojąco... Dobrze, że z happy endem! Pozdrowienia". Byłem pasażerem tego samolotu - czytamy na profilu prezentera.
Zobacz również: Filip Chajzer opowiada o WALCE Z DEPRESJĄ: "Leżysz w łóżku i marzysz o tym, żeby cię nie było"
Problemy samolotu z Chajzerem na pokładzie rozpoczęły się wskutek pogarszających się warunków atmosferycznych.
Fioletowy Airbus lecący z Paryża do Warszawy znalazł się w bardzo złym miejscu i bardzo złym czasie. Nad Warszawą właśnie zaczynała się potężna burza. Z sekundy na sekundę samolotem zaczęło miotać jak liściem. Siła natury jest bezwzględna - napisał.
Chajzer nie ukrywał, że w obliczu potencjalnego niebezpieczeństwa pasażerowie lotu wpadli w panikę.
Najgorszy moment to ten, kiedy maszyna nagle zaczyna spadać dosłownie jak puszczony kamień. Krzyk ludzi. Płaczące dzieci. Latające przedmioty, trzask i walka mocą silników. Wszystkie te dźwięki razem połączone z ogromnymi turbulencjami wyrzucają Twój poziom stresu bardzo wysoko ponad normę, w której chciałbyś być. Poczucie braku kontroli i do tego wszystkiego niski pułap, bo przecież to podejście do lądowania. Podejście przerwane. - relacjonował.
Na szczęście ostatecznie maszynę udało się bezpiecznie sprowadzić na ziemię. Po szczęśliwym lądowaniu konieczne było wezwanie na miejsce służb medycznych.
Moment wejścia nad chmury był jednym z najlepszych, jakie pamiętam. Pamiętam też inny, kiedy po otwarciu drzwi samolotu w Katowicach stewardesa rzuciła się w ramiona chłopaka z personelu naziemnego. Mam nadzieję, że pasażer, do którego przyjechała karetka, ma się dobrze - czytamy.
Chajzer postanowił również wykorzystać wpis, by podziękować załodze samolotu.
Wielkie podziękowania i gratulacje dla załogi (...) byliście super profesjonalni. Po wszystkim piloci dostał oklaski godne najlepszych zespołów rockowych świata. W pełni zasłużone - chwalił personel.
Zobacz również: Filip Chajzer choruje na DEPRESJĘ. "Strach przed wyjściem na ulicę, Himalaje wysiłku, żeby stanąć przed kamerą"