W połowie maja Filip Chajzer opublikował na Instagramie obszerny wpis, w którym wyznał, że od stycznia ubiegłego roku zmaga się z depresją. Wcześniej o chorobie prezentera wiedzieli jedynie jego najbliżsi. W końcu 36-latek postanowił jednak opowiedzieć o swoim stanie.
Zobacz: Filip Chajzer opowiada o WALCE Z DEPRESJĄ: "Leżysz w łóżku i marzysz o tym, żeby cię nie było"
Ostatnio Filip Chajzer po raz kolejny otworzyć się na temat depresji, tym razem udzielając obszernego wywiadu magazynowi "Viva". Prezenter TVN wyznał, że czuł "wewnętrzną potrzebę" podzielenia się ze światem historią osobistych zmagań. Jak stwierdził, po opublikowaniu postu czuł, jakby "zdjął z siebie słonia".
(...) Poczułem, że jeśli nie wyrzucę tego z siebie, będę coraz cięższy i cięższy. A chciałem w końcu poczuć się lekko - przyznał.
Chajzer nie ukrywał jednak, że właściwie był przygotowany na falę hejtu.
Bardzo się bałem. Nie, że depresja wróci, ale że ludzie zaczną pisać: „Co on p…li?!”. Wiem, że ludzie myślą: Jak człowiek, który jest prezenterem, wiecznie uśmiechnięty, który ma pieniądze, dom, rodzinę, może mieć depresję? Jakie on ma prawo mówić o depresji? (...) To może zabrzmieć jak próba użalania się nad sobą. I to bardzo nieudolna. Ale czułem, że to jest ten moment, kiedy mogę powiedzieć, co mnie spotkało - zdradził.
Prezenter przyznał, że reakcje internautów na jego wyznanie były dla niego sporym zaskoczeniem.
Zobacz również: Filip Chajzer choruje na DEPRESJĘ. "Strach przed wyjściem na ulicę, Himalaje wysiłku, żeby stanąć przed kamerą"
Zalały mnie tysiące komentarzy, w których ludzie opisywali swoje zmagania z tą podstępną i okrutną chorobą. Ona nie wybiera. Nieważne, czy jesteś dyrektorem banku, kierowcą autobusu, czy weterynarzem - stwierdził.
W rozmowie Chajzer wrócił pamięcią do początków choroby w styczniu 2020 roku i głośnych zarzutów w filmie Gargamela.
(...) Pewien youtuber opublikował film, którego tytuł mógłby brzmieć: „Wszystko, co najgorsze o Filipie Chajzerze”. Założenie - Filip Chajzer to bardzo zły człowiek, a żeby to ukryć, angażuje się w akcje charytatywne (...). Wolny kraj, wolny internet. Rozumiem zasady gry. Okazało się jednak, że autor tego „dzieła” ma skupioną wokół siebie bardzo dużą społeczność, która przypuściła na mnie frontalny atak. Brutalny. Nie tylko w komentarzach - wyznał i dodał, że internauci zakładali mu fałszywe profile w mediach społecznościowych, z których "pisali głupoty w jego imieniu".
Prezenter przyznał, że na ogół stara się nie czytać negatywnych komentarzy na swój temat. Tym razem jednak nie udał mu się odciąć od fali hejtu.
(...) To było wszędzie. Przypadek ekstremalny. Ale tym, co mnie sparaliżowało, sprawiło, że zamarłem na wiele tygodni, było to, że ludzie wklejali wszędzie zdjęcia z wypadku, w którym zginął mój syn Maks. Chcieli mnie w ten okrutny sposób ukarać. Wiem, że nie wszystko, co w życiu zrobiłem, było za*ebiste (...). Dziś potrafię na to spojrzeć z innej perspektywy. Ale czy ten wymiar kary był stosowny? Czy naprawdę zasłużyłem? Wtedy, gdy wychodziłem z domu, miałem wrażenie, że każdy człowiek, którego mijam, jest tym, który pisze o mnie te komentarze, który wkleja mi te zdjęcia - wspominał w wywiadzie.
Jak stwierdził Chajzer, pracując w telewizji, nie dawał po sobie poznać, co tak naprawdę przechodził. Dużym wsparciem okazała się dla niego ekranowa partnerka, Małgorzata Ohme, zawodowa psycholożka.
Musiałem wychodzić do ludzi, uśmiechać się, prowadząc program. Dla mnie bycie „pro” w pracy jest bardzo ważne (...). [Ohme - przyp. red] wiedziała doskonale, o co chodzi. Była buforem między mną a tym, co w danym momencie było mi niepotrzebne - zdradził Chajzer.
Prezenter jest przekonany, że uratowała go pandemia koronawirusa.
(...) Wybuchła wtedy, kiedy miałem swój najgorszy czas. Bałem się wyjść z domu, bałem się ludzi. Maseczka stała się moją czapką niewidką. Zakładałem ją, czapkę z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne i byłem niewidoczny. Ja wtedy w środku… nie żyłem (...) Tak naprawdę bałem się nie tylko wyjść z domu. Bałem się wyjść z łóżka, wsiąść do samochodu. Byłem jak zahibernowany. To chyba najlepsze słowo. Nic nie miało dla mnie znaczenia - przyznał.
W wywiadzie Chajzera zapytano również o to, czy początki jego choroby mogły być związane z wydarzeniami z 2015 roku. Wówczas w wyniku tragicznego wypadku zginął syn prezentera, Maksymilian.
Myślisz o nieprzepracowanej traumie? To jest możliwe. Myślę, że psychologowie albo psychiatrzy mogliby powiedzieć to samo (...). Może się wydawać, że traumatyczne przeżycie udało ci się przepracować, przerobić, dojść do siebie i wypłynąć na powierzchnię. A jednak masz to wszystko w tyle głowy. Zawsze! W każdej minucie życia, 24 godziny na dobę. Nie zapominasz ani na sekundę. Ja tak mam. A potem staje się coś takiego, przez co ta tragedia wraca do ciebie ze zdwojoną siłą. Dostajesz podwójny strzał. Ja dostałem (...). Na szczęście przez to, co mnie spotkało, wyszedłem silniejszy - wyznał.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, skorzystaj z listy miejsc, w których możesz szukać pomocy. Znajdziesz ją TUTAJ. Pamiętaj! W sytuacji zagrożenia życia zawsze dzwoń na numer alarmowy 112!
Zobacz również: Gargamel NIE PRZEPROSI Filipa Chajzera za swój materiał: "Charytatywność jest traktowana jako PR-OWA ZAGRYWKA"