Książę Harry i Meghan Markle wielokrotnie narzekali na swój los, żaląc się publicznie, że towarzyszący im na każdym kroku paparazzi zatruwają im życie. Royals stwierdził nawet w jednym z odcinków dokumentu o sobie, że wciąż czuje się jak "ofiara rzucona na pożarcie drapieżnikom". Tym większe było zdziwienie opinii publicznej, kiedy wyszło na jaw, że gdy nadarzała się ku temu okazja, syn króla Karola nie miał problemu z wejściem z fotoreporterami w konszachty.
Plotki o tym, jakoby Sussexowie mieli "układać się" z fotografami, podsyciły tylko zdjęcia Meghan sprzed tygodnia, które przedstawiały Amerykankę buszującą między alejkami targowiska w Montecito w asyście ochroniarza oraz swojego pupila. Podejrzenia prasy wzbudziły kadry Markle wyraźnie posyłającej uśmiechy prosto w stronę obiektywu paparazzo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fotografka staje w obronie Meghan Markle
Teraz w obronie eksksiężnej zdecydowała się stanąć autorka rzeczonych zdjęć, Jill Ishkanian, która również była obecna 14 lipca na targu staroci. W rozmowie z "The Mirror" zapewniła, że, wbrew krążącym od dawna spekulacjom, Meghan nigdy nie daje znać fotoreporterom, gdzie zamierza się pojawić. Przynajmniej z tego, co wie...
Choć jest to popularna wśród celebrytów praktyka stosowana w celach promocyjnych, Ishkanian nie ma tego typu układów z prominentami, mimo że utrzymuje się z fotografowania gwiazd.
Nikt do mnie nie dzwoni, wierzcie mi - zapewniła. Nie mam absolutnie żadnego wsparcia, wszystko robię sama. To bardzo trudne zadanie, by zrobić im dobre zdjęcie, jeśli mam być szczera.
Fotografka ujawniła również, że udało jej się dostrzec Meghan na targu, gdy usiłowała zrobić zdjęcie... ojcu Katy Perry.
Ujrzałam wózek golfowy w różowo-białe paski, obok którego stał tata Katy Perry z kwiatami i z kimś gawędził – wyjawiła.
Wtedy zorientowała się, że osobą, z którą rozmawiał tata piosenkarki, musiała być Meghan. W tym przekonaniu utwierdziła ją obecność ochroniarza, który nie odstępował 42-latki na krok. W rozmowie z serwisem Ishkanian powiedziała, że zdecydowała się użyć telefonu zamiast aparatu z długim obiektywem.
Chwyciłam mojego iPhone'a, bo wiedziałam, że jeśli wezmę duży aparat, Meghan będzie miała kłopoty - dodała Jill.
Wierzycie, że Meghan faktycznie nie "układa się" z paparazzi?