Franek Rumak to jeden z uczestników programu rozrywkowego Polsatu "Love Island". 25-latek jest ratownikiem, pasjonatem treningów na siłowni oraz zwycięzcą w walce z rakiem, o czym często wspomina na swoim profilu na Instagramie.
Po wielu perypetiach Franek znalazł w programie miłość i związał się z koleżanką z programu - Mariettą. Niestety, nie zapewniło im to zwycięstwa, a relacja chyba szybko się wypaliła, bo kilka dni temu ogłosili, że nie są już razem. Zapewnili jednak, że zamierzają zachować się z klasą i "nie prać publicznie brudów", w odróżnieniu do swoich kolegów i koleżanek z programu.
Wydawało się, że Franek poukładał sobie życie bez Marietty i jest szczęśliwy. Szybko znalazł pocieszenie w ramionach niejakiej Pauli Peszko - entuzjastki aktywności fizycznej i mieszkanki Dubaju.
Okazuje się jednak, że były wyspiarz wciąż jest bardzo rozgoryczony tym, jak za sprawą programu wyglądały ostatnie miesiące jego życia.
"Żyłem w jednej wielkiej nadmuchanej kłamstwem mydlanej bańce... - zaczyna swój niepokojący wywód Franek. Ostatnie miesiące mojego życia to nic innego, jak bzdura wykreowana przez telewizję, ludzi i po części mój mózg. Zrobiono mi sieczkę, założono różowe okulary i wypuszczono za kraty. Mózg zrobił mi psikusa".
Franek kontynuuje swoją wypowiedź, dodając, że wpadł w pułapkę i "myślał, że jego życie jest rzeczywistością" i że naprawdę jest "Frankiem z Love Island". Narzeka też na konieczność grzecznego promowania różnych marek i brak możliwości wypowiadania własnego zdania.
"Nie jestem małpą w cyrku. Nie jestem jeb*nym szczurem. Jestem gościem, który sam przeżyje swoje życie. Król swojego życia. Bez korony i królestwa, ale nadal król. Pan i władca i wolny człowiek. Świadomy swojej wartości i świadomy tego, że nie jest na smyczy tych na górze. Mnie się nie kupi za marny hajs. Quo Vadis Frank...? Czy aby na pewno tędy droga?" - pyta filozoficznie Franek.
Jego post skomentował inny uczestnik programu - Paweł Tyburski, który przyznaje mu rację i również żali się na wyjątkowo trudne życie po "Wyspie Miłości".
Współczujecie im?