T.Love obchodzi w tym roku okrągły jubileusz - 40 lat działalności. Założona przez Muńka Staszczyka w 1982 roku legendarna grupa miała wystąpić na tegorocznych Fryderykach. Jak poinformował lider zespołu, zmuszeni zostali odwołać koncert na kilka godzin przed galą. Artysta napisał za pośrednictwem facebookowego fanpage'u, że powodem jest niedyspozycja perkusisty, Sidneya Polaka.
Kochani! Bardzo nam przykro, ale niestety nie możemy dla Was wystąpić na dzisiejszej gali Fryderyk Festiwal, ponieważ Sidney Polak uległ wypadkowi podczas próby. Trzymajcie kciuki za jego zdrowie! - czytamy w krótkim oświadczeniu.
Muniek wrzucił też zdjęcie, na którym widzimy leżącego na szpitalnym łóżku autora "Otwieram wino", który pokazuje gest pokoju.
Nie martwcie się! Wyjdzie z tego - napisał, uspokajając fanów Staszczyk.
Niedługo później głos zabrał sam Sidney, a właściwie Jarosław, bo tak naprawdę ma na imię muzyk. 49-latek wrzucił na instagramowy profil nagranie, w którym wyjaśnia, co się stało.
Cześć, moi drodzy, witam serdecznie. Bardzo mi przykro, że T.Love nie wystąpi na Fryderykach. Wiem, że chłopaki wracają już busem do Warszawy - zaczął zmizerniały Polak, następnie opisując, w jaki sposób został kontuzjowany:
Niestety zdarzył się wypadek, podczas próby, kiedy zgasło światło nie zauważyłem, że scena się kończy. Scena była bardzo wysoka i nie było tam barierki, i niestety spierdzieliłem się chyba z trzech metrów na beton - relacjonuje niebezpieczne zdarzenie.
Całe szczęście, albo szczęście w nieszczęściu, talerz perkusyjny, który trzymałem w ręku, walnął mnie w szyję, tutaj mam takiego ogromne krwiaka - kontynuuje, wskazując na opatrunek.
Jakoś zamortyzował, że głową nie walnąłem w posadzkę, a tam było twardo - dodaje, zapewniając fanów, że lekarze są dobrej myśli:
Ale rokowania są dobre. Zostaję w Szczecinie na obserwacji, nie wiem, ile dni to potrwa. Generalnie na prześwietleniu wyszło, że powinno być wszystko dobrze.
Sidney cieszy się jednak, że nic poważnego mu się nie stało.
Jestem trochę skołowany, ale żyję. Dziękuję za słowa wsparcia - mówi i przekonuje, że do wypadku nie doszło ze względu na to, że był odurzony:
Od razu mówię - nie byłem pijany ani pod wpływem żadnych środków. Absolutna trzeźwość. Wypadek po prostu - wyjaśnia, wyprzedzając ewentualne plotki.
W rozmowie z Pudelkiem artysta potwierdził, że nie czuje się najlepiej i odesłał do instagramowego nagrania.
Żałujecie, że na tegorocznych Fryderykach nie zobaczymy występu T.Love?
Przypominamy: Muniek Staszczyk miał wylew: "Dziękuję Bogu, że żyję"