Oczy całego świata zwrócone są teraz ku Jerozolimie, gdzie od kilku dni izraelska artyleria atakuje terytorium Strefy Gazy. Jednym z powodów konfliktu były planowe wysiedlenia Palestyńczyków z terenów, gdzie mają powstać izraelskie osiedla. Kolejne ataki rakietowe Izraela pochłaniają coraz więcej ofiar.
Wydarzenia ze Strefy Gazy nie uszły uwadze wielu gwiazd, które starają się nagłaśniać problem za pośrednictwem mediów społecznościowych. Zdecydowana większość celebrytów opowiada się po stronie Palestyńczyków, apelując o zaprzestanie eskalowania konfliktu. Jedną z nich jest Bella Hadid, której ojciec pochodzi z Palestyny. Modelka od kilku dni publikuje na Instagramie posty mające zwrócić uwagę internautów na krytyczną sytuację na Bliskim Wschodzie.
Moje siostry i ja codziennie rozmawiamy na rodzinnym czacie grupowym głównie o Palestynie - napisała Bella. Trudno wyrazić słowami, co czuję. Czuję ból moich przodków. Płaczę za nimi. Płaczę za moimi palestyńskimi braćmi i siostrami, którzy tam są i odczuwają strach.
Na apel do fanów zdecydowała się również jedna z największych współczesnych gwiazd kina akcji, Gal Gadot. Odtwórczyni roli Wonder Women opublikowała na Twitterze wpis nawiązujący do konfliktu pomiędzy Izraelem a Hamasem, który w zamierzeniu miał być "pokojowym" przesłaniem.
Modlę się za ofiary konfliktu i ich rodziny - napisała Gal. Modlę się, aby ta niewyobrażalna wrogość wreszcie się skończyła, modlę się, aby nasi przywódcy znaleźli rozwiązanie, abyśmy mogli żyć obok siebie, ramię w ramię, w pokoju. Zarówno Izrael, jak i jego sąsiedzi zasługują na to samo. Aby żyć jako wolny i bezpieczny naród.
Gwiazda nie przewidziała jednak, że z racji swojego pochodzenia jej komunikat może zostać inaczej odebrany przez internautów. Gadot urodziła się bowiem w Izraelu, gdzie odbyła obowiązkową, dwuletnią służbę w izraelskiej armii. W komentarzach pod "pokojowym wpisem" 36-latki pojawiły się opinie, że z taką przeszłością aktorka nie ma prawa nawoływać do pokoju na Bliskim Wschodzie.
Jakby tego było mało, celebrytkę oskarżono o "wspieranie masowego ludobójstwa" i "czystek etnicznych". Zwrócono też uwagę na fakt, że Gal nie użyła słowa "Palestyńczycy", zastępując je słowem "sąsiedzi", a także to, że wyraża wsparcie w trakcie ataków Izraela na Palestynę. W efekcie Gadot zmuszona była wyłączyć możliwość komentowania postu.
To błędne koło trwa zbyt długo – napisała później Gadot w relacji na Instastory. Teraz już wiem, jak trudno je przerwać. Prawdziwa lekcja życia, która pokazuje, że w prawdziwym świecie konflikty rozwiązuje się dużo trudniej niż w filmie.