Nie jest tajemnicą, że znanym twarzom najczęściej zależy na tym, by nazwać latorośle jak najoryginalniej. Chcąc skupić na sobie uwagę mediów, potrafią nie tylko nadać swoim pociechom mało powszechne imiona, ale i takie, które w zasadzie w ogóle nie istnieją.
W efekcie doczekaliśmy się już między innymi Apple (jabłko) - córki Gwyneth Paltrow, Blue Ivy (niebieski bluszcz), która jest owocem związku Beyonce i Jaya-Z czy Koko i Kaszmir, których mamą jest Katarzyna Figura.
Zobacz: Maffashion broni imienia wybranego dla syna: "Jest ładne, nieprzekombinowane, ma UROCZE ZDROBNIENIE"
Mody na nadawanie dzieciom dziwacznych imion zupełnie nie rozumie jednak George Clooney. Aktor, który w 2017 roku został tatą Elli i Alexandra, w jednym z ostatnich wywiadów zdradził, dlaczego nie jest zwolennikiem tego typu praktyk.
Nie chciałem dziwnych imion dla naszych dzieci. Już i tak będą miały dość kłopotów - wyjaśnia, powołując się na niełatwy los pociech znanych osób:
Trudno jest być synem kogoś sławnego i odnoszącego sukcesy. Syn Paula Newmana - zabił się. Syn Gregory'ego Pecka - zabił się. Synowie Binga Crosby'ego - zabili się - wymienia 59-latek, po czym dodaje, że i tak w jego przypadku dzieci nie będą miały aż tak źle:
W związku z tym, że nie jestem najmłodszy, zanim mój syn będzie miał okazję poczuć, że musi dorównać znanemu ojcu, ja będę już starym piernikiem - pocieszał się, żartując na łamach magazynu AARP.
George otworzył się także na temat małżeństwa, ucinając tym samym krążące od niedawna plotki odnośnie tego, że wraz z Amal zmagają się z poważnym kryzysem.
Gwiazdor zdradził, że ich przepis na udany związek to... listy miłosne. Ten tradycyjny sposób wyznawania sobie miłości Clooney praktykuje też w dobie pandemii koronawirusa.
Nawet w lockdownie piszę list i kładę go na biurku żony. Albo ona pisze list do mnie i zostawia pod moją poduszką. Jestem wielkim zwolennikiem listów - wyznaje.
Słodko?