Środowiska prawicowe i katolickie chcą, by w Polsce naprotechnologia zastąpiła metodę in vitro. Twarzą tej kampanii stała się związana dzięki ojcu ze środowiskiem Radia Maryja Małgorzata Kożuchowska. Już udało się doprowadzić decyzji o wygaszeniu rządowego programu dofinansowania in vitro. Problem jednak w tym, że przedstawia się tę metodę jako alternatywną, a nawet ginekolodzy będący zwolennikami naprotechnologii przyznają, że jest to błędne myślenie.
_Ta metoda to system naturalnej prokreacji. Jednym z elementów jest samoobserwacja pary, obserwuje się cykl kobiecy. Nie jesteśmy w stanie pomoc każdemu. Czasami nie podejmujemy się leczenia. Niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie pokonać. Jeżeli kobieta nie ma jajowodów, to ich nie stworzymy. J**eżeli mężczyzna nie produkuje plemników, to nie pomożemy**_ - mówi ginekolog Aleksandra Baryła, konsultant medyczny naprotechnologii.
Przypomnijmy, że Małgorzata Kożuchowska patrzy bardziej optymistycznie na możliwości tej metody: Kożuchowska o naprotechnologii: "Jeżeli chcemy mieć dziecko, to trzeba się wysilić!
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news