Ostatnio w kontekście Złotych Malin polskie media rozpisywały się w związku z Blanką Lipińską. A wszystko za sprawą tego, że zekranizowane przez Barbarę Białowąs na podstawie "dzieła" Blani 365 dni otrzymało aż siedem prenominacji w konkursie na najgorsze produkcje branży filmowej. "Wyróżnienie" niezmiernie ucieszyło byłą (?) ukochaną Barona:
Moim marzeniem było dostać tę nagrodę. Trzymajcie mocno kciuki, by chociaż jedna trafiła w moje ręce! - ekscytowała się nieposiadająca się z radości była rekruterka "ring girls", argumentując swoją reakcję:
Popatrzcie na "towarzystwo", jakie tam mamy w tym roku i latach minionych. W moim odczuciu to żaden obciach, a wręcz przywilej stać na równi z produkcjami Hollywood. Miki rywalizuje z De Niro, Ama z Drew Barrymore czy Katie Holmes - tłumaczyła.
Oprócz wymienionych przez Lipińską De Niro czy Holmes, w niechlubnym plebiscycie statuetkę ma szansę otrzymać także znana z takich filmów, jak między innymi Fatalne zauroczenie, 101 dalmatyńczyków czy Żona, Glenn Close. Co ciekawe, aktorka za rolę w Elegii dla bidoków może zdobyć także... Oscara. 73-latka została bowiem nominowana za jedną i tę samą rolę zarówno przez kapitułę Złotych Malin, jak i Amerykańską Akademię Filmową.
Stało się tak dlatego, że podczas gdy zdaniem niektórych krytyków, wcielająca się w rolę Mamaw Close stworzyła zbyt groteskową, ukrytą pod grubymi okularami postać, według innych za to warto ją właśnie docenić. Choć w świecie filmu zdarzały się sytuacje, gdy film otrzymywał nominację do Złotych Malin i Oscarów, jeśli Glenn uda się zdobyć obie statuetki, przejdzie do historii.
Podobną sytuację miała ponad dekadę temu Sandra Bullock. W 2010 roku aktorka zgarnęła jednak obie statuetki za role w dwóch różnych filmach.
Myślicie, że Blanka już fantazjuje o Oscarach za swoje następne "dzieło"?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!