Sylwia Gliwa od lipca tego roku zaangażowała się w kampanię przeciw dopalaczom. Podczas imprezy Gałkowo Masters 2016 miała na sobie kapelusz z napisem Stop dopalaczom. Zobacz: Celebrytki w kapeluszach na "polskim Ascot" (ZDJĘCIA)
Przyznaje, że zaangażowała się w walkę na skutek bolesnych doświadczeń swoich znajomych. Ich 18-letni syn zmarł po zażyciu dopalaczy.
Mocno przeżyłam śmierć syna znajomych. Młodzieży trzeba mówić, że dopalacze to nie guma do żucia. Stwierdziłam, że to okazja, którą mogę wykorzystać, żeby powiedzieć coś od siebie i zaapelować do młodych ludzi, żeby nie eksperymentowali z dopalaczami. To są narkotyki, które mogą doprowadzić do śmierci. Nikomu się nie udało zabronić sprzedawania heroiny, wódki czy papierosów i nikomu się również nie uda zabronić sprzedawania dopalaczy.
Gliwa tłumaczy też, że jej zdaniem istotną rolę w walce z narkotykami powinna pełnić także telewizja, zwłaszcza ta publiczna.
Powinna mieć Teatr Telewizji, powinna mieć programy dla młodzieży, które uświadamiają młodzież przed zagrożeniem, jakie niosą ze sobą narkotyki i dopalacze. Telewizja Polska, która uważam, że jest telewizją misyjną, nazywa się telewizją narodową i w chwili obecnej uważam, że powinna się naprawdę wziąć za bary z tym tematem.
Źródło: Newseria Lifestyle