Brian przejechał ponad 4,5 tysiąca kilometrów, żeby pozbyć się niechcianego tatuażu. Chłopak z Portland postanowił, w salonie w Nowym Jorku, pozbyć się malunku. Była to "wściekła frytka". Brian wytatuował ją sobie, po drobnej katastrofie, jaką wywołał 8 lat temu.
- Chciałem usmażyć sobie frytki. Wrzuciłem je na rozgrzaną patelnię i zasnąłem. Kiedy się obudziłem kuchnia płonęła, więc wrzuciłem patelnię do zlewu i zalałem wodą. Wtedy nie wiedziałem, że nie mogę tego robić... - opowiada Brian.
Pamiątką po tym wyczynie stała się "wściekła frytka", która straszyła na łopatce chłopaka. Postanowił ją przemalować na... palnik do dmuchania szkła.
Tatuowanie trwało 11 godzin! Nam efekt bardzo się spodobał.
Źródło: TLC