W poniedziałek rano do apartamentu hotelowego wynajętego w Paryżu przez Kim Kardashian wtargnęło pięciu uzbrojonych mężczyzn. Po tym, jak zastraszyli celebrytkę, udało im się ukraść biżuterię wartości 11 milionów dolarów. Nie wszyscy współczują Kim przeżyć i materialnej straty. Karl Lagerfeld stwierdził, że można się było spodziewać, że w końcu ktoś skusi się na kosztowności, którymi Kim się wszędzie chwaliła. Przypomnijmy: Lagerfeld krytykuje Kardashian: "Nie możesz wystawiać na pokaz bogactwa, a potem się dziwić!"
Nieco inną teorię na temat napadu ma Krzysztof Gojdź. Twierdzi, że celebrytka mogła sama zorganizować kradzież i włamanie, by otrzymać wysokie odszkodowanie od ubezpieczyciela.
To mogło być sfingowane. Kim wie, jak robić rozgłos wokół siebie, a może były potrzebne jej pieniądze z ubezpieczenia. Fajna, równa dziewczyna. Myślę, że wie co robi.
Czyli zdaniem Gojdzia "fajna dziewczyna", która "wie, co robi", organizuje sfingowany napad, żeby wyłudzić pieniądze z ubezpieczenia? Chirurg TVN-u chyba już trochę przedawkował show biznes.
Źródło: Agencja TVN/x-news