Wiadomość o nagłej śmierci Liama Payne'a wstrząsnęła nie tylko branżą muzyczną, ale również, a może przede wszystkim - jego fanami. Przypomnijmy, byłego członka One Direction znaleziono martwego przed hotelem w Buenos Aires. Artysta miał zaledwie 31 lat. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zmarł w wyniku rozległych obrażeń, których doznał po upadku z trzeciego piętra budynku. W ostatnich chwilach życia Payne mógł być pod wpływem środków odurzających. Argentyńska prokuratura przekazała, że piosenkarz najprawdopodobniej był nieprzytomny, gdy spadał z balkonu. W sprawie jest prowadzone śledztwo.
Media na całym świecie obiegły zdjęcia, które zostały zrobione w hotelowym pokoju, w którym mieszkał w ostatnich dniach Liam. Widok jest przerażający. Widać na nich roztrzaskanego laptopa czy rozsypany biały proszek...
Gość hotelu, w którym przebywał Liam Payne, zabrał głos
W rozmowie z BBC jeden z gości hotelowych ujawnił, że niedługo przed śmiercią Liama Payne'a z jego pokoju wydobywały się krzyki i hałas.
Było dużo hałasu, walenie, dużo głośnych, gwałtownych odgłosów - opisuje.
Tego dnia mężczyzna dostrzegł również, że koło pokoju 31-latka kręciło się sporo osób.
Widziałem ludzi, którzy wchodzili i wychodzili z tego pokoju. Myślałem, że tam pracują. Około 16:00 lub 16:30 usłyszałem jeszcze większy hałas, później był naprawdę głośny, gwałtowny krzyk. To było około 16:45 / 17:00.
W tym momencie gość hotelowy zdał sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Po chwili zobaczył służby ratunkowe oraz policję. Przypomnijmy, że Liam Payne został znaleziony martwy w Hotelu CasaSur w Palermo około godziny 17:00 czasu brytyjskiego.