Nowe władze TVP chyba nie tak wyobrażały sobie odświeżone "Pytanie na Śniadanie". Widzowie jednogłośnie przyznali czerwoną kartkę obecnej redakcji, o czym najlepiej świadczą coraz niższe słupki oglądalności. Szefowa programu stanęła murem za ekipą, wyrażając pewność, że już wkrótce widzowie przywykną do "nowych" twarzy o poranku.
Minęły już 4 miesiące od słynnych słów na temat "przyzwyczajenia się stopy do nowych butów", a efektów ani widu, ani słychu. Jakby mało było problemów, do pieca dołożyła sama Kinga Dobrzyńska, której ulało się w mediach społecznościowych na temat poprzedniej obsady "Pytania na Śniadanie". Managerka myślała, że zapędziła dawnych prowadzących w kozi róg. Tymczasem jej wypowiedzi obróciły się przeciwko niej samej, a rozgniewani dziennikarze w odwecie podejmują już pierwsze kroki prawne.
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Kammel domaga się PRZEPROSIN od Kingi Dobrzyńskiej. Pokazał treść wezwania. "W terminie trzech dni"
Gość "Pytania na Śniadanie" oburzony wizytą w programie
Na fali głośnego skandalu z udziałem szefowej programu śniadaniowego, wielu poprzednich członków redakcji postanowiło wyrazić swą zdecydowanie negatywną opinię na jej temat. Jak się okazuje, nie tylko oni byli narażeni na zmienność nastrojów Kingi Dobrzyńskiej. Przygodę z porannym pasmem Dwójki źle wspomina również Marcin Janusek, ekspert z zakresu kosmetologii i medycyny estetycznej, który nierzadko pojawiał się na antenie. Jego ostatnia wizyta z 2 kwietnia zupełnie nie zwiastowała tego, co miało wkrótce nadejść.
Pracownicy "Pytania na Śniadanie" doskonale potrafią rozładować w człowieku stres i zarzucić od czasu do czasu jakimś żarcikiem, a przesympatyczna pani w kawiarni potrafi doskonale zagadać człowieka, tak aby nie myśleć, że zaraz oglądać nas będą ludzie przed telewizorami w domach. Zawsze powtarzałem, że miejsce tworzą ludzie - zaczął swój obszerny post opublikowany na Facebooku.
Janusek zaznaczył, że prowadzący, Joanna Górska i Robert Stockinger, "nie mają o temacie żadnego pojęcia", nie wiedząc również, kogo dokładnie przepytują.
Prowadząca "PnŚ" na wizji zażartowała o mroczkach w oczach, co jeszcze, wówczas nie wiedząc, dało ogniwo zapalne dla Pani Kierownik Kingi Dobrzyńskiej siedzącej wówczas u siostry w Londynie przed telewizorem. Wszystko poszło o okulary ochronne, które według certyfikacji unijnej sprzętu nie są wymagane. Zabieg został przede wszystkim zaprezentowany również pokazowo. Jak tylko zeszliśmy z wizji przybiegła do mnie wystraszona wydawczyni pytając o zabieg oraz certyfikację sprzętu. Ponieważ, jak usłyszałem, zadzwoniła wścieła szefowa. Zostałem zapytany, czy może przekazać telefon pani Kindze Dobrzyńskiej, ponieważ Pani Kinga chciała wyjaśnić pewne kwestie, na co oczywiście się zgodziłem. Po chwili prowadząca "PnŚ" wychodząc ze studia rozmawiając z kimś przez telefon powiedziała "dobra, kur**, nie rób dramy, nic się nie stało". Domyśliłem się, że był to już telefon od p. Dobrzyńskiej - wspomina mężczyzna.
Szefowa "Pytania na Śniadanie" podważyła kompetencje gościa programu
Tuż po opuszczeniu studia przy ul. Woronicza, specjalista otrzymał połączenie z nieznanego numeru. Wspomniał, że osoba, która zadzwoniła, nawet się nie przedstawiła, od samego początku mieszając go z błotem.
Na dzień dobry usłyszałem krzyk w moją stronę i szereg bardzo niekulturalnych epitetów. "Co pan zrobił? Jest pan nieudaczony, kto na to pozwolił..." - wspomina Marcin Janusek.
Z opublikowanej w mediach społecznościowych relacji wynika, że Kinga Dobrzyńska telefonicznie straszyła mężczyznę prokuraturą, nazywając go "nieukiem" i "debilem". W dalszej części rozmowy zaczęła wręcz wystosowywać groźby.
Pani Kinga Dobrzyńska, wyrywając ponownie słuchawkę siostrze, poinformowała mnie słowami: "ze mną proszę Pana się nie zaczyna, chyba, że chce Pan kiepsko skończyć, bo chyba wie Pan kim ja jestem!". Sytuacja zrobiła się dla mnie jako gościa dość niezręczna, a z ilością idących w moją stronę epitetów mój wspólnik siedzący obok rozłączył rozmowę - opowiedział.
W ramach podsumowania gość "Pytania na Śniadanie" wspomniał o "bardzo niskim poziomie kultury osobistej" obu pań, zaznaczając, że każda osoba obecna w studiu, jak również publiczność przed telewizorami, powinna być traktowana z należytym szacunkiem.
Kierownikiem dziś się jest, jutro już nie, a niesmak zawsze pozostaje. Jak miałbym porównać to do słynnych butów, to niestety, jeśli ktoś chodzi całe życie w kaloszach, to w wygodnych klapkach czy szpilkach nie będzie potrafił - zakończył, nawiązując do pamiętnej wypowiedzi Kingi Dobrzyńskiej.
Czekacie na kolejne zwroty akcji? Kto jeszcze powinien zabrać głos w tej aferze?
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Richardson i Janowska SPIERAJĄ SIĘ o "Pytanie na Śniadanie". "Co takiego powiedziała pani Dobrzyńska, że się tak wszyscy oburzają?"