Gosia Andrzejewicz od początku swojej kariery miała smykałkę do interesów. Przed laty, gdy jej hity nuciła cała Polska, razem z tatą wystawiała przed koncertami przenośny straganik, na którym sprzedawała swoje zdjęcia i autografy. Dla jej fanów, którzy pieszczotliwie nazywani są Gosiomaniakami, była to nie lada gratka.
Kiedy jej kariera muzyczna zaczęła przygasać, znalazła nowy sposób na dorobienie kilku złotych i zaczęła częściej promować się w mediach społecznościowych. Na jej profilach pojawiły się linki do zbiórek w aplikacjach do przekazywania "donejtów". Piosenkarka musiała się z tego wytłumaczyć i, jak przyznała, zbiórki skierowała głównie do "zagranicznych fanów".
Jakiś czas temu założyłam TikToka i wszyscy twórcy, którzy prowadzą relacje na żywo, mają właśnie tę platformę. (...) można wesprzeć swojego ulubionego twórcę, poza tym na Spotify mam fanów z ponad 139 krajów i nie wszyscy mogę być na moich koncertach, ponieważ gram głównie w Polsce. Dlatego wyszłam z inicjatywą do fanów z innych krajów, którzy też chcieliby w jakiś sposób wesprzeć moją twórczość. Wyjaśniając, zapewniam, że mam za co żyć. W ubiegłym roku graliśmy co tydzień, przejechaliśmy ponad 50 tysięcy kilometrów na terenie Polski - mówiła w Plejadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tym przedsiębiorczość Andrzejewicz się nie kończy. W poniedziałkowy wieczór poinformowała na Instagramie, że będzie zamieszczała zdjęcia i filmy dostępne tylko dla subskrybentów. Miesięczny koszt takiej subskrypcji to 19,99 zł.
Gosia Andrzejewicz oszukuje fanów? Pokazuje zdjęcia z Internetu za 20 złotych
Na zachętę piosenkarka wrzuciła na InstaStories screen rozmowy z fanem, który po tym jak zobaczył zamieszczone przez nią zdjęcie, pokusił się o wymowny komentarz.
Gosiu, a potem się dziwisz, że przybywa subów - napisał i doczekał się odpowiedzi ze strony idolki.
Bardzo dbam o moich subskrybentów. W tym miesiącu będzie tam dużo filmików - odpisała.
Na miniaturce zdjęcie przykryte jest ikonką diabełka i napisem "censored", co sugeruje, że jest niegrzeczne. I faktycznie, jest odważne, ale jak sprawdziliśmy, nie należy do piosenkarki. Wizerunek piersi, który wstawiła artystka, to zdjęcie pobrane z Instagrama. Jego właścicielką jest Elin Warn.
Oj, nieładnie.