Od ponad dwóch dekad Gosia Baczyńska uważana jest za jedną z topowym polskich projektantek. Kreatorka mody ubierała największe polskie gwiazdy i nie tylko: w jej kreacjach chodziły m.in Marion Cotillard, Halle Berry czy sama księżna Kate.
Ze względu na swoją profesję Baczyńska udziela się w show biznesowym światku, a w gronie jej znajomych wymienić można wiele celebrytek. Sama nie czuje się jednak szczególnie komfortowo, gdy jest "na świeczniku", dlatego rzadko kiedy pozwala sobie na medialne wynurzenia.
Projektantka zgodziła się zrobić wyjątek dla reporterki magazynu "Wprost". W szczerej rozmowie z Pauliną Sochą Jakubowską 57-latka otworzyła się m.in na temat gorszego samopoczucia wywołanego pandemią koronawirusa i jej przykrymi dla biznesu następstwami. Gosia przyznała, że ostatnie dwa lata "przeciągały ją strasznie, potwornie", co w konsekwencji mocno odbiło się na jej stanie psychicznym.
Tak, dopadła mnie depresja i co z tego? - dopytywała. Zresztą ja tego nie ukrywam, mówienie o tym dzisiaj to nic nadzwyczajnego. Wręcz uważam, że mam taki obowiązek. Żeby do kilku osób, albo choćby do jednej powiedzieć: "To nic złego, to się zdarza, idź do lekarza". Cieszę się, że świadomość w społeczeństwie wzrosła. Pamiętam, jak kilka lat temu jakiś aktor publicznie powiedział, że ma depresję, co to była za sensacja...
W dalszej części rozmowy Gosia została zapytana o polską odsłonę serialu dokumentalny "Powerwoman", którego będzie częścią. Z tej okazji artystka udała się na festiwal do Cannes, gdzie pod okiem kamer ubierała na czerwony dywan polskie gwiazdy (w tym Annę Lewandowską). O dziwo, projektantka z rozbrajającą szczerością przyznała, że nieszczególnie cieszy ją perspektywa premiery dokumentu, która zaplanowana jest na jesień.
Boję się - wyznała. Planowałam być "chuda", a tymczasem przytyłam. Będę miała ogromny problem, by potem na siebie spojrzeć. Poza tym bardzo nie lubię się oglądać i słuchać. Ale kto lubi? Wiem, jak wyglądałam w tym Cannes. Byłam wykończona kilkutygodniową pracą nad kreacjami na festiwal i kilkoma innymi, spuchnięta, gęba w poprzek... Planowałam, naprawdę byłam przekonana, że się "wylaszczę", ale to się nie udało, jest coraz gorzej. Ale to wszystko jest w głowie, robimy sobie kuku.
Kreatorka mody poruszyła też kwestię trendu, że w ostatnim czasie coraz więcej prominentek wygląda jak klony.
Nie podoba mi się to - stwierdziła. Czy mam takie klientki? Raczej nie, choć pewnie zdarzają się czasem. Ja to sobie w ogóle myślę, że wiele tych dziewczyn i pań uważa, że jak ktoś jest "nieporobiony", to oznacza, że "nie dba o siebie". Że dla nich może to być porównywalne z brakiem czwórki w uzębieniu (...) Znam takie osoby, czasem zastanawiam się, czy nie patrzą na swój profil w lustrze i nie widzą, jak ich usta wyglądają z boku? Żaden lekarz im nie powie, że powinny wyhamować?
Ma rację?