Jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznej gali Grammy wielu spodziewało się, że Harry Styles zafunduje widzom prawdziwą ucztę dla uszu i oczu. Intuicja i tym razem nie zawiodła fanów młodego Brytyjczyka, który nie tylko otworzył imprezę piękną aranżacją przeboju Watermelon Sugar, nagrodzonego zresztą złotym gramofonem, ale też wystąpił w aż trzech różnych stylizacjach.
Na czerwony dywan Grammy Harry Styles wkroczył w spodniach z brązowego sztruksu, kraciastym sweterku w serek i marynarce w drobną, żółtą pepitkę. Wzrok przyciągało jednak przede wszystkim długaśne, lawendowe boa zawiązane wokół szyi muzyka.
Podebrana z damskiej garderoby ozdoba towarzyszyła artyście również na scenie - tym razem była jednak koloru pistacjowego. Pięknie prezentowała się na tle garnituru z czarnej skóry i nagiego torsu pokrytego tatuażami.
W trzeciej stylizacji Harry wystąpił na spotkaniu z prasą, po tym jak odebrał już swoją wywalczoną w pocie czoła statuetkę. Ostatni "look" wieczoru składał się z marynarki w kolorze ciepłego beżu i - zgadliście - futrzanego boa, w tym przypadku akurat czarnego.
Za wszystkie trzy fantazyjne komplety odpowiedzialny był Alessandro Michele - dyrektor kreatywny domu mody Gucci, z którym Styles współpracuje już od dobrych kilku lat.
Zobaczcie, jak Harry szalał na scenie tegorocznej gali Grammy. Wam również przypomina nieco młodego Micka Jaggera?