Chyba nikt nie spodziewał się, że Top of the Top Sopot Festival wzbudzi aż tyle emocji. Już pierwszego dnia widzowie narzekali nie tylko na nagłośnienie, ale i na jakość niektórych występów. Najbardziej "oberwało się" Robertowi Gawlińskiemu, liderowi zespołu Wilki. Po jego występie pojawiły się dziesiątki nieprzychylnych uwag dotyczących wokalu artysty. Z kolei ostatniego dnia, który przypadł na czwartek, problemy techniczne miała Edyta Bartosiewicz. Piosenkarka zmuszona była przerwać swój recital z powodu kłopotów z odsłuchem.
Poproszę o ciszej odsłuch. Bardzo proszę - mówiła ze sceny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czwartkowy koncert miał przypomnieć największe legendy polskiej sceny muzycznej. Jedną z nich niewątpliwie jest Grażyna Łobaszewska, która miała pojawić się w Sopocie, ale w ostatniej chwili odwołała swój występ.
Grażyna Łobaszewska zrezygnowała z występu w Sopocie
O swojej decyzji poinformowała w obszernym oświadczeniu, które znalazło się na jej profilu w mediach społecznościowych. Jak przyznała, nie mogła zaakceptować przygotowanej aranżacji utworu, który miała wykonać. Po rozmowach z aranżerem, nie został on zmieniony, więc zdecydowała się wycofać z wydarzenia.
Ostatnio żyję z planem dnia. Może dlatego, że mojej chorej kotce podaję lekarstwa co dwie godziny. A w międzyczasie jeżdżę z nią do lecznicy na wlewki. 22 sierpnia, dzień wyjątkowy: w rozpisce "12:43 - próba w Operze Leśnej na Top of the Top Sopot Festival". 12:04 odbieram menadżera z pociągu i jesteśmy - jak zwykle - punktualnie. Czekam w napięciu, bo nie wiem, jak zabrzmi aranż mojej piosenki – był już poprawiany. Były moje sugestie, naprowadzania i… nic. Zabrakło czasu na trzecie podejście. Pan aranżer w e-mailu napisał, żebym rozwinęła swoją wyobraźnię, bo przesłany podkład jest "wgrany w klawisz, a jak wejdą prawdziwe instrumenty, to dopiero odpali". …no i odpaliło. Aż mnie zatkało. Tylu dźwięków naraz w jednej piosence chyba nigdy nie słyszałam. I ta harmonia… wszystkie instrumenty brzmiały jednocześnie, przez co musiałam zmieniać linię melodyczną - bo przecież mam "wyobraźnię" - zaczęła swój wpis.
Jednak nie lubię być zmuszana. Lubię oddech w muzyce. Bez oddechu nie da się żyć. Jest 14:10 i już wiem, że tej żaby nie przełknę. Rozmawiamy z reżyserem koncertu: "Proszę pana, rezygnuję z występu i jest mi bardzo przykro". 14:30 ruszam po kota i na wlewkę. Jeśli ktoś z państwa zauważył, albo się zasmucił moją nieobecnością, to przepraszam. To usprawiedliwienie jak ze szkoły, ale przecież cały czas się uczę - napisała artystka.
Załujecie?