Grażyna Wolszczak została kilka tygodni temu bohaterką nietypowego konfliktu w polskim show biznesie. Wszystko przez przestrzeń w jednym z budynków w centrum Warszawy, w którym do niedawna funkcjonował popularny prywatny Teatr IMKA, należący do Tomasza Karolaka. Aktor oskarżył koleżankę o podjęcie działań zmierzających do "wrogiego przejęcia" budynku i otworzenia w miejscu IMKI swojej własnej sceny. Ostatecznie to Wolszczak dogadała się z zarządcami nieruchomości i jesienią chce otworzyć w miejscu IMKI swój teatr.
Przypomnijmy: Grażyna Wolszczak żali się na krytykę po przejęciu teatru Karolaka: "Twierdzą, że jestem KRWIOŻERCZYM REKINEM"
Plany Grażyny Wolszczak pokrzyżowały jednak nie tylko publiczne protesty Karolaka, ale również epidemia koronawirusa, która sparaliżowała życie kulturalne w Polsce i na świecie. W nowym wywiadzie Grażyna przyznała, że martwi się o przyszłość swojej sceny i o własny los:
Pojawiają się pytania: czy ludzie przyjdą? Jak będzie wyglądał nowy reżim sanitarny? Już wiemy, że od 6 czerwca teatry mogą funkcjonować pod warunkiem, że co drugie miejsce będzie wolne. To dość przerażające i niekomfortowe: zarówno dla widzów, jak i aktorów - mówi w rozmowie z Faktem aktorka, dodając jednocześnie, że nawet rychłe złagodzenie "koronawirusowych obostrzeń" nie gwarantuje, że polska kultura stanie na nogi: Bardzo się boję, ale już nie mam wyjścia. Jestem optymistką, więc liczę na to, że cały nasz wieloletni wysiłek nie pójdzie na marne. Zrobiliśmy bowiem remont, bo przestrzeń była zaniedbana i wymagała dostosowania do wymogów przeciwpożarowych.
Teatr to miejsce społeczne. Ludzie chcą się gromadzić i współodczuwać, razem uczestniczyć w tym wydarzeniu, które nazywa się sztuką. Natomiast jeśli chodzi o biznesową stronę, to jest katastrofa. Jeżeli do państwowych teatrów będzie dopłacać państwo za ten wolny fotel, to jest to możliwe, by teatry się utrzymały, ale co z teatrami prywatnymi? Jeżeli będą traktowane tak samo, jak państwowe, to dobrze, ale jeśli nie, to ekonomicznie to się nie skleja. Żeby to się wszystko spięło i wyszło na zero, to zapełnione musi być około 70% widowni, tak jest w naszym przypadku. A mamy 350 miejsc na widowni... - ubolewa aktorka.
Wolszczak nie ukrywa też, że przez koronawirusa sama znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Tym samym aktorka dołączyła do stale powiększającej się grupy celebrytów, którzy otwarcie mówią o nieciekawej sytuacji materialnej wywołanej pandemią.
Przeczytaj też: Jacek Poniedziałek żali się na problemy finansowe. "Znajomy proponuje mi, żebym razem z nim SPRZEDAWAŁ LODY"
Jako aktorka to bardzo odczułam. Zamknięcie teatrów to jedno, wstrzymanie planów zdjęciowych to drugie. Tak naprawdę od 10 marca do mojej kieszeni nie wpłynęła ani jedna złotówka, chyba że ktoś zalegał z płatnościami. Jako jednoosobowa działalność gospodarcza korzystam ze zwolnienia z ZUS-u w kwietniu i maju. Z pożyczek w wysokości 5000 zł niech korzystają osoby w sytuacji kryzysowej. Ja jeszcze w takiej nie jestem, już w poniedziałek wracam na plan "Na Wspólnej". Wczoraj mieliśmy test na koronawirusa, jestem zdrowa - uspokajająco przyznaje Grażyna.
Myślicie, że takie publiczne dzielenie się troskami korzystnie wpłynie na wizerunek polskich celebrytów w oczach fanów?