Kilkanaście dni temu Grażyna Wolszczak i Tomasz Karolak stali się nieoczekiwanie bohaterami medialnej afery. Spór dotyczy prowadzonego przez aktora Teatru Imka, którego budynek od miesięcy planowała przejąć Wolszczak. Choć jej działania nazywano "wrogim przejęciem", a Karolak apelował nawet do ZHP poprzez prasę, to ostatecznie aktorka dopięła swego.
Zobacz: Grażyna Wolszczak PRZEJĘŁA budynek, w którym mieści się teatr Tomasza Karolaka!
Jak twierdzi dyrekcja teatru, Grażyna Wolszczak negocjowała z zarządcą budynku za ich plecami i to wtedy, gdy Imka przyjęła pod swój dach prowadzoną przez nią fundację. Wolszczak próbowała bronić swojej decyzji o przejęciu nieruchomości, jednak internauci chyba nie dali się przekonać. Podobne zarzuty wobec aktorki wystosowała zresztą Anna Gornostaj, według której Wolszczak próbowała już wcześniej "zawłaszczyć władzę" w Teatrze Capitol.
Przypomnijmy: Kolejna aktorka oskarża Grażynę Wolszczak: "ZACHOWAŁA SIĘ JAK AGRESOR"
Teraz Grażyna Wolszczak postanowiła odeprzeć zarzuty swoich (dawnych?) znajomych w programie Kwarantanna Live. W rozmowie z Marcinem Cejrowskim aktorka przyznaje, że jej niedawne działania sprowadziły na nią wiele krytyki i przeżywa teraz trudne chwile.
Nastał dosyć trudny dla mnie czas w tej chwili, bo w mediach pokazują dość dziwny mój wizerunek. Ale ja to rozumiem, bo rzeczywiście dla Tomka Karolaka, który rozpętał tę burzę medialną, jest to trudny czas emocjonalnie. Pomyślałam, że przeczekam, aż te emocje opadną i będziemy mogli normalnie, po ludzku porozmawiać o jego planach, które - jak się dowiedziałam - są dość szerokie, że na jesień chce zrobić jubileusz teatru i że przygotowuje premiery. Wszystko jest do zrealizowania. Jak na razie muszę się zmierzyć z wizerunkiem, który rozprzestrzenia, że jestem "krwiożerczym rekinem" - przyznała.
Co więcej, aktorka nie czuje się winna z powodu przejęcia budynku Teatru Imka. Twierdzi nawet, że chciała w ten sposób zrobić wszystkim przysługę.
Poczułam misję, że muszę uratować to miejsce. Nie wiem, czy państwo wiedzą, ale już w listopadzie ZHP, który jest właścicielem budynku, który był wynajmowany dla teatru IMKA, zerwał z nim umowę. Wtedy o tym jeszcze nic nie wiedziałam. Aż tu nagle przyszła do mnie ta informacja z propozycją, czy jako Fundacja "Garnizon Sztuki", która od lat jest związana z tym miejscem, nie podjęlibyśmy się prowadzenia tego miejsca. Jeżeli jest taka sytuacja, że wiesz, że nie przedłużają umowy z Tomkiem, a ja mam trzy swoje przedstawienia oraz mają przedstawienia inni, zewnętrzni producenci, którzy wynajmują na zasadach komercyjnych scenę u Tomka Karolaka, a teraz mamy wszyscy wylądować na bruku... - broni się.
Dodatkowo Wolszczak przyznaje, że nie żałuje swojej decyzji i ponownie podjęłaby się procesu negocjacji najmu wraz z konsekwencjami, które teraz ponosi.
Jak przyszła do mnie ta propozycja od ZHP, to nie wahałam się ani chwili, bo wiedziałam, że to misja. (...) Szczerze? Zrobiłabym to samo, nawet w obliczu tej pandemii, gdzie wiadomo, że sytuacja jest niebezpieczna i wszyscy drżą o swoją przyszłość. To dziwny moment, by otwierać nowy teatr - dywagowała Grażyna.
Oprócz tego aktorka poruszyła temat licznych artykułów dotyczących przejęcia przez nią budynku Imki. Wolszczak ma bowiem za złe mediom, że przedstawiają ją w złym świetle.
Nie wtrącam się w to, ale idą pisma o zdjęcie kłamliwych informacji na mój temat. A jeśli nie zostaną usunięte, to następną drogą są pozwy. Jesteśmy na to przygotowani. Natomiast media poleciały grubo - grzmi.
Jeżeli martwiliście się, że pozew może otrzymać też Tomasz Karolak, to na szczęście możecie odetchnąć z ulgą. Grażyna rozumie bowiem emocje, z którymi teraz się zmaga i wspaniałomyślnie postanowiła mu odpuścić.
Nie wiem, czy pozwę Tomasza, ale chyba nie, bo wbrew pozorom dość łagodnie się na mój temat wypowiada. Jego słowa są nacechowane emocjami. Liczę, że w którymś momencie emocje opadną i będziemy mogli normalnie gadać ze sobą - mówi.
Przekonała Was?