Anastazja Rubińska wraz ze swoim partnerem odwiedziła grecką wyspę Kos w celach zarobkowych. 27-latka z Wrocławia pracowała bowiem w jednym z tamtejszych hoteli. W nocy z 12 na 13 czerwca kobieta zaginęła. Po kilku dniach poszukiwań lokalne służby odnalazły jej zwłoki. Jak podał portal "Protothema", ciało dziewczyny znaleziono w czarnym worku na śmieci na terenie ośrodka wypoczynkowego Alykes.
ZOBACZ: 27-letnia Anastazja nie żyje. BRAT dziewczyny opublikował poruszający wpis: "Sprawiedliwości stanie się zadość"
Zatrzymano już głównego podejrzanego, ma nim być 32-letni Banglijczyk. Mężczyzna miał spędzić noc z Anastazją. W jego domu znaleziono włosy oraz DNA zamordowanej, a śledczy natrafili również na zakrwawioną koszulkę.
Według zatrzymanego, Rubińska samodzielnie opuściła jego mieszkanie. U mężczyzny znaleziono bilety lotnicze do Włoch, które mogą wskazywać na chęć ucieczki.
Miał tłumaczyć śledczym, że chciał lecieć do siostry, która spodziewa się dziecka, ale ani jego krewni, ani współlokatorzy nic o tym nie wiedzieli, więc to było w stu procentach spontaniczne - przekazuje "Fakt".
Anastazja z Wrocławia mogła być torturowana. Nowe informacje
Wstępne ustalenia wskazują na to, że kobieta została uduszona. Na jej ciele dostrzeżono liczne siniaki oraz uraz głowy. Greckie służby rzekomo przekazały nieoficjalną informację portalowi "Ethnos". Podobno Anastazja była przed śmiercią torturowana.
Nadal nie wiemy, jak zginęła, ale dotychczasowe dowody wskazują, że była torturowana, dopóki nie straciła przytomności. Jej śmierć nastąpiła w wyniku uduszenia, a wszystko, czego doświadczyła w ostatnich minutach swojego życia, ujawnią wyniki sekcji zwłok - przekazuje portal.