Po tym, jak Anna Grodzka zapowiedziała swój start w wyborach prezydenckich jej życie prywatne zostało prześwietlone przez prawicowe media. Tygodnik wSieci zarzucił jej, że prowadzi podwójne życie. Zarzucono jej, że w mediach występuje jako kobieta, ale prywatnie nigdy nie zmieniła tożsamości. Pojawiły się również oskarżenia, że jako Krzysztof Bęgowski "mieszka z heteroseksualną kobietą" i ukrywa to przed swoimi wyborcami.
Do zarzutów odniosła się już asystentka Grodzkiej, wspomniana heteroseksualna kobieta: "Od 40 lat żyję z mężem, a po drugie nie mieszkamy razem, tylko w domu bliźniaku, a to ogromna różnica". Teraz głos w sprawie zabrała sama posłanka tłumacząc, że od wielu lat ma zdiagnozowaną transseksualność i nie wynika ona z potrzeby zwrócenia na siebie uwagi. W Kropce nad i opowiedziała o tym, jak zareagowała na okładkę tygodnika.
Dostałam furii. Nie wiedziałam, co odczuwać. Śmiech rozpaczy. Uczucie, że musisz się nagle tłumaczyć, że nie jesteś wielbłądem, że nie masz tego garba, że wcale go nie widać. Teza jest taka, że zmieniłam płeć po to, by wejść do polityki. Od 33 lat mam diagnozę transseksualności. Czuję się dziewczyną, kobietą od zawsze.
Zdenerwowana, nieco podpuszczona przez Monikę Olejnik, podarła okładkę tygodnika przed kamerami dodając: "Dziękuję za radość, że mogę to podrzeć."
Źródło: TVN24/x-news