"Myślę, że jestem cały czas uczciwa w tej sprawie. To jest polityka. Nie chodzi o to, żeby króliczka złapać, tylko żeby go gonić" - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz odnosząc się do planów powołania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji. Prezydent Warszawy uzależniła swój stosunek do komisji od tego, czy "będzie konstytucyjna". Przypomnijmy, że od kilku tygodni polska scena polityczna żyje aferą reprywatyzacyjną, w którą zamieszana jest Hanna Gronkiewicz-Waltz. Najwięcej podejrzeń wzbudza przekazanie działki przy Pałacu Kultury za bezcen. Miasto w 2012 roku zwróciło w prywatne ręce działkę, mimo że najprawdopodobniej wcześniej przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej. Po dokonaniu transakcji jej wartość wzrosła do 160 milionów złotych. Prezydent Warszawy przyznaje teraz, że zwrot był "pochopny", a ona sama "została wprowadzona w błąd" w przez swoich urzędników. Dodaje jednak, że jest jedyną osobą, która może wyjaśnić kwestię reprywatyzacji w stolicy.
Jestem jedyną osobą, która może wyjaśnić do końca kwestię reprywatyzacji w stolicy. Robię to transparentnie, z nowymi osobami, i jak zapowiedziałam, nie będę kandydować na kolejną kadencję.
Przypominjmy, że sprawa wypłynęła dzięki nagłośnieniu przekrętów dokonywanych przez Marzenę K. Sprytna urzędniczka dobrze osadzona w strukturze Ministerstwa Sprawiedliwości wzięła udział w podejrzanej "reprywatyzacji" i na skupowaniu roszczeń zarobiła aż 38 milionów złotych (!) w zaledwie 5 lat. Co miesiąc otrzymywała nawet kilkumilionowe (!) przelewy z konta warszawskiego ratusza. Nawet gdy sprawa wyszła na jaw, poganiała urzędników, żeby szybciej załatwiali jej sprawy i pomagali zarobić kolejne miliony...
Źródło: TVN24/x-news