O braciach Collins zrobiło się głośno, gdy wystąpili w "Ameryce Express". Później natomiast, gdy jesienią minionego roku Rafał i Grzegorz zatrudnili w swojej fundacji Tomasza Komendę. Jak się jednak okazało, niespełna dwa tygodnie temu przedsiębiorcy i niesłusznie skazany przed laty Tomek postanowili zakończyć współpracę.
Teraz jeden z braci postanowił za sprawą dość odważnych wyznań zadbać o ponowny rozgłos. Grzegorz "Greg" Collins był ostatnio gościem instagramowej transmisji na żywo niejakiej Edyty Folwarskiej - chwilowej muzy Patryka Vegi i prezenterki disco polo.
Podczas rozmowy zatytułowanej "Greg Collins o seksie, miłości i kobietach" brat Rafała opowiedział między innymi o rozbieżności między tym, co widzimy w sieci a rzeczywistością.
Dziewczyny na Instagramie, które przerabiają się… W ogóle, jak ja kiedyś zobaczyłem, jak ta aplikacja działa... Byłem w ciężkim szoku, nie wiedziałem, że takie akcje można robić. To powinno być karalne. Zdarzyło mi się kiedyś, że umówiłem się z kimś, kto wyglądał przezaj*biście. Tak umówiłem się, nazwijmy to z Instagrama… Na żywo to było jakieś nieporozumienie - wspominał "traumatyczne" przeżycie. Wiadomo, że musi mi się ktoś podobać fizycznie. No nie ma dyskusji, ale wygląd to nie wszystko… Ktoś musi mi się fizycznie podobać, żeby był ten pociąg seksualny, no musi mi się podobać, inaczej ja nie widzę tego - zdradził, dodając, że jest przeciwnikiem medycyny estetycznej.
Podczas live'a Grzegorz obszernie opowiedział także o tym, jakie kobiety mu się podobają.
Mam swój typ kobiety, nie będę mówił, że nie mam. Wiem, że podobają mi się brunetki. Wiem, że małe. Takie, żebym mógł ją podnieść i jak mnie będzie denerwować, to rzucić o łóżko, bo ja jestem temperamentną osobą - tłumaczy wyjątkowo otwarcie swoje upodobania Grzegorz, przechodząc do charakteru potencjalnej partnerki:
Oczekuję tego, że partnerka będzie mi imponować. Ja mogę poznać dzisiaj dziewczynę, która sprząta mieszkania. Nie mam z tym problemu, dopóki powie, że próbowała czegoś innego, zbankrutowała, nie udało się jej. Ja jej pomogę. Ale jeżeli kobieta nie robi w życiu kompletnie nic, to sorry nie dogadamy się - przekonuje, kontynuując temat z coraz większym zaangażowaniem:
To, że kobiety wymagają od nas nie wiadomo czego, to jest dopiero rozbestwienie się! A ładne kobiety, jeśli wymagają w ogóle czegokolwiek, to już jest chamstwo. To, że ty jesteś ładna, nic nie znaczy… Więc uwaga, skarbie: "Nic ci się nie należy" - rozwodzi się były uczestnik "Ameryki Express". Jeżeli ktoś zaprezentuje ładną d*pę na Instagramie i ma 100 tysięcy lajków, to ja mam to gdzieś - zapewnia i dodaje, opisując następnie typ kobiet, które nie skradną jego serca:
Nie należy się jej otwarcie drzwi samochodu ani kupienie kanapki na stacji benzynowej... Jeżeli kobiety tak myślą, to nie dla mnie... Nawet nie na jedną noc! - przekonuje jasno, tłumacząc zasady, jakimi się kieruje. Wyrosłem z tego dawno temu, to mnie nawet nie podnieca, to mnie nawet obraża.
W dalszej części szczerej rozmowy Greg wyznaje, że przygodny seks go "nie podnieca" i "nie jara", ubolewając nad postawą niektórych kobiet:
W dwie strony to działa. Facet może być bierny, myśleć tylko o sobie albo że kobieta nie robi nic… Żaden ze mnie seksuolog, ale ja lubię ten temat. Śmieszy mnie sytuacja, że kobiety, jeśli ten seks jest byle jaki, to najczęściej obarczają facetów. Kobiety oczekują... - skarży się, kontynuując wywód na temat tego, jak zawodzi go płeć przeciwna:
Seks dla odbębnienia jest dla faceta katorgą... Facet nie ma żadnej przyjemności ze współżycia z kobietą, jeśli ona rozgląda się, przegląda SMS-y... Nie wiem, jak mam to powiedzieć. Jak nie ma ognia, to u mnie związek by nie przetrwał tygodnia - wyznaje, następnie przytaczając historię mającą dowodzić temu, że "seks łączy":
Była sytuacja, nazwę to kiedyś z jakąś partnerką… że się kłóciła raz, nie pomagało, kłóciła się drugi raz... Za trzecim razem wiecie co pomogło? Podniesienie, rzucenie na łóżko i zrobienie porządku z kobietą - wspomina i przyznaje, że ma dominujący charakter:
Lubię dominować i w życiu, i w partnerstwie. Wiele razy godziłem się poprzez łóżko i to było takie, niby że byliśmy pokłóceni i niby nie chciała… To jest takie, że nienawidzimy się w tym momencie, ale idziemy się pogodzić - tłumaczy swoje "metody".
Na koniec doświadczony Collins przedstawił przepis na udany stosunek seksualny:
Dużo ludzi nie ma pojęcia, co to znaczy dobry seks... Namiętność, musi iskrzyć, musi być to coś, musi być zapach skóry idealny, musi być spocenie, musi mnóstwo rzeczy działać... I to nie chodzi o to, żeby bić się czy związywać. Siedem lat temu spotykałem się z dziewczyną i ona po prostu była w szoku, ona i uwaga, nie zrobiłem jej nie wiadomo co... To jest akurat sytuacja moja. I po wszystkim, ona miała 32 lata i mówi: "O kurde, ja nie wiedziałam, że to tak działa". A ja mówię: "Ale ja nic nie zrobiłem" - wspomina "ekspert" od spraw łóżkowych.