Grzegorz Kajdanowicz rozpoczął pracę w ogólnopolskich mediach, będąc jeszcze studentem. Po krótkiej przygodzie z Telewizją Polską, dziennikarz przeniósł się w 1997 roku do stacji TVN, która dopiero rozpoczynała nadawanie. Przez wiele lat był reporterem "Faktów", a od 2004 roku prowadzi główne wydanie serwisu. Widzowie cenią go za profesjonalizm i poświęcenie dla dziennikarstwa. 50-latek skupia się na zobowiązaniach zawodowych i unika medialnego szumu.
W poniedziałek prezenter "Faktów" pojawił się w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Prowadzący wypytali Grzegorza Kajdanowicza o życie prywatne, a także o kulisy pracy w TVN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grzegorz Kajdanowicz wspomina aferę z Kamilem Durczokiem
Nie zabrakło tematu zmarłego w 2021 roku Kamila Durczoka, z którym Grzegorz miał okazję współpracować przez wiele lat. Prowadzący wrócili pamięcią do owianego skandalem, słynnego już nagrania, w którym dziennikarz zrugał "Rurka" za "u*ierdolony stół".
Ja pamiętam, jak to wybuchło. My byliśmy na wyjeździe integracyjnym i Kamil był z nami. I ktoś do niego zadzwonił, my byliśmy w samochodzie i taka cisza, cisza, że ten stół, że u*ierdolony, że on będzie skończony. Na początku była konsternacja, że coś się stało dramatycznego. To się rozeszło. To był jeden wielki mem - wspominał Kajdanowicz.
ZOBACZ TAKŻE: Tyle Kamil Durczok zarabiał w TVN. "Nieprzyzwoita kwota"
Grzegorz Kajdanowicz liczy się z tym, że jest podsłuchiwany
Kuba Wojewódzki postanowił zapytać swojego gościa, czy nie boi się, że również on może zostać nagrany. Kajdanowicz przyznał wprost, że nie wyklucza, iż on i jego znajomi ze stacji mogą być podsłuchiwani Pegasusem.
Trzeba się liczyć z tym, że mój telefon jest podsłuchiwany. Jakiś Pegasus był zamontowany. Liczę się z tym, że z jakiegoś powodu telefony dziennikarzy naszej stacji, którzy prowadzą ważne programy publicystyczne, informatyczne mogą być podsłuchiwane. Żeby było jasne, nie mam na to dowodów - podkreślał.
Padło więc również pytanie o prowadzenie przez telefon "rozmów zakazanych".
Nie wstydzę się niczego, co mówię. Oczywiście, że przeklinam. Jak siedzimy u mnie w pokoju np. z wydawcą, jest napięta atmosfera, padają tam grubsze słowa. Ja nikogo nie obrażam, do nikogo tego nie mówię, nikogo nie wyzywam - zaznaczał Kajdanowicz.