Kilkanaście dni temu fani Perfectu dowiedzieli się, że pożegnalna trasa koncertowa zespołu odbędzie się bez udziału lidera grupy, Grzegorza Markowskiego. 67-letni muzyk uznał, że nie ma już wystarczająco dużo sił, by uczestniczyć w wyczerpującym przedsięwzięciu.
Przypomnijmy: Perfect wyruszy w ostatnią trasę BEZ GRZEGORZA MARKOWSKIEGO! Fani zniesmaczeni: "Kompletny brak szacunku"
Ostatnio wokalista był gościem nowego formatu Moniki Olejnik, Monika Olejnik. Otwarcie. W czasie rozmowy gwiazdor wrócił wspomnieniami do czasów, gdy zaczynał karierę, opowiedział też o szczęśliwym związku, jaki od 50 lat tworzy z żoną Krystyną. Markowski, który nie ukrywa, że jest osobą wierzącą, wyznał, iż jego zdaniem kluczem do udanego związku jest... regularne wyznawanie grzechów.
Trzeba chodzić do spowiedzi. Od czasu do czasu oczyszczasz duszę z tych naszych słabości i ułomności i życie staje się bardziej kolorowe i znośne. Krysia ma duszę artysty, była tancerką, sporo wyjeżdżała, pracowała ponad 20 lat. W pewnym momentach nie widzieliśmy się nawet po 2-3 tygodnie w miesiącu, w związku z czym było zawsze co opowiadać, byliśmy zawsze pełni emocji. Ja myślę, że to kolorowe życie to klucz do sukcesu - podsumował Markowski.
Wokalista, którego brat jest biskupem, dodał też, że wiara wiele razy pomagała mu w znalezieniu życiowego balansu.
Wychowaliśmy się blisko kościoła w Józefowie i taki duch wiary był w nas od małego. Ja nawet grywałem sobie na organach po mszy w Józefowie. W sytuacjach kryzysowych możliwość modlitwy była dla mnie bardzo ważna - stwierdził.
Zdaniem Markowskiego kościół katolicki boryka się dziś z ogromnymi problemami między innymi dlatego, że decyzje są w nim podejmowane przez skostniałe, posunięte w latach osoby.
Myślę, że kościół musi się zastanowić, czy wiek 72, 73, 75 lat pozwala na posługę i funkcjonowanie w jakiejkolwiek wspólnocie, w jakimkolwiek organizmie - powiedział muzyk, po czym nawiązał do swej decyzji wycofania się w show biznesu.
Ja mam 67 lat i odwołałem właśnie koncerty. Jesteśmy już 1,5 roku bez prób i ja się przestraszyłem, że po prostu nie dam rady. W pewnym momencie coś się kiedyś kończy, nie chciałem być śmiesznym, starszym panem, który wjeżdża bez formy, bez energii, z nieczystym śpiewaniem.
Markowski dodał, że wciąż będzie obecny w muzycznym nurcie, nie zamierza jednak nadmiernie się eksploatować.
Będę gdzieś sobie grał, w jakichś zjawiskach muzycznych, które nie wymagają bycia na scenie przez godzinę pięćdziesiąt minut - zapowiedział.