Garth Brooks to znana postać w świecie muzyki country, a jego osiągnięcia zawodowe nagrodzono kilkudziesięcioma nagrodami, w tym dwoma statuetkami Grammy. Dziś dużo więcej niż o jego karierze mówi się jednak o poważnych oskarżeniach, które stawia mu była współpracowniczka. Chodzi m.in. o napaść seksualną, molestowanie i pobicie.
Zobacz też: Lizzo wydała OŚWIADCZENIE! Byłe pracownice oskarżają ją o molestowanie seksualne i body shaming
Poważne oskarżenia pod adresem gwiazdora country. Ten mówi o "kasie za milczenie"
Jak donosi CNN, do sądu w Kalifornii wpłynął pozew przeciwko Brooksowi, w którym kobieta o zanonimizowanym pseudonimie "Jane Roe" oskarża go m.in. o napaść seksualną, molestowanie oraz pobicie. Kobieta miała kilka lat temu pracować dla muzyka w charakterze stylistki włosów i makijażystki, jednak ich relacje miały być dalekie od profesjonalnych. Opis stawianych mu oskarżeń brzmi szokująco.
Zobacz także: Conor McGregor oskarżony o MOLESTOWANIE! Miał zmusić kobietę do seksu oralnego w męskiej łazience. Jest komentarz rzecznika
"Roe" twierdzi, że w 2019 roku podczas podróży służbowej miała paść ofiarą napaści seksualnej ze strony Brooksa, co zawarto w dokumentach ujawnionych przez Fox News Digital. W trakcie pobytu w hotelu w Los Angeles zarezerwowano dla nich tylko jeden pokój, a muzyk miał się przed nią obnażać i doprowadzić do stosunku wbrew jej woli. Kobieta wskazuje, że była przerażona, jednak od domu dzieliła ją znaczna odległość i była zdana wyłącznie na siebie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W relacjach między "Roe" i gwiazdorem country seksualne aluzje miały być zresztą rzekomo na porządku dziennym. Muzyk miał się z nią nawet dzielić swoimi fantazjami, wysyłać jej pikantne SMS-y wbrew woli czy łapać ją za biust. Jak twierdzi, ten wykorzystywał w ten sposób jej trudną sytuację materialną.
Nie minęło wiele czasu, gdy Brooks zaczął czerpać korzyść z jej trudnej sytuacji finansowej. Pokazał się współpracowniczce od strony, którą skrzętnie skrywa przed opinią publiczną. Brooks odnosi wrażenie, że należy mu się seksualna gratyfikacja, gdy tylko tego zapragnie, a wykorzystanie współpracowniczki do osiągnięcia takiego celu jest w porządku - cytuje treść pozwu Fox News.
Po zdarzeniu z 2019 roku sytuacja miała się jedynie pogorszyć, a świadkiem jednego z nadużyć miała być nawet jego żona, Trisha Yearwood.
Częstotliwość konwersacji z seksualnym podtekstem między Brooksem i "Roe" jeszcze się zwiększyła. Dotyczy to też uwag na temat ewentualnego trójkąta z jego żoną, w którym "Roe" miałaby być trzecią osobą. "Roe" wierzy, że żona Brooksa podsłuchała to co najmniej raz przy jednej z okazji.
Garth Brooks w ogniu oskarżeń. Już zabrał głos w sprawie
Brooks nie pozostawił stawianych mu zarzutów bez komentarza. W oświadczeniu przesłanym redakcji CNN wspomina o "kasie za milczenie" i podkreśla, że sam też złożył pozew przeciwko kobiecie, chcąc uniemożliwić jej szerzenie pomówień i stawianie mu fałszywych oskarżeń. Zrobił to jako "John Doe", czyli anonimowo, co miało zapewne pomóc uniknąć rozejścia się sprawy po mediach.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy byłem bombardowany groźbami, kłamstwami i wizją tego, jak będzie wyglądała moja przyszłość, jeśli nie wypiszę czeku na wiele milionów dolarów. Kasa za milczenie, nieistotne jak duża czy mała, to wciąż kasa za milczenie. W moim mniemaniu oznacza to przyznanie się do zachowań, do których nie jestem zdolny - obrzydliwe czyny, których człowiek nigdy nie powinien zrobić drugiemu człowiekowi - broni się muzyk. Złożyliśmy pozew przeciwko tej osobie prawie miesiąc temu, aby opowiedzieć się przeciw wymuszeniu i pomówieniu. Dla dobra rodzin obu stron dokonaliśmy anonimizacji.
Co ciekawe, pismo Brooksa miało wpłynąć do sądu jeszcze przed tym złożonym przez "Jane Roe", więc nie odnosił się do jej pozwu, a jedynie do oskarżeń, które kierowała pod jego adresem. Muzyk zapewnia, że jest niewinny.
Wierzę w wymiar sprawiedliwości, nie boję się prawdy i nie jestem mężczyzną, którego próbuje się ze mnie zrobić.