Federacja FAME MMA wylansowała nie tylko zastępy trzecioligowych "gwiazdek", ale też pomogła zaistnieć kilku zawodnikom, którzy, oprócz bicia się w oktagonie, funkcjonują dziś również jako influencerzy. Jedną z takich "osobistości" jest niejaki Amadeusz "Ferrari" Roślik, który dzięki swojej "działalności" doczekał się już 430 tysięcy followersów na Instagramie.
Wygląda na to, że oprócz zdobycia masy fanów Ferrari narobił sobie także niebezpiecznych wrogów. We wtorek na profilu youtubowym 25-latka pojawił się dramatyczny film, w którym zakrwawiony sportowiec ujawnia, iż padł ofiarą brutalnej napaści. Z relacji wojownika MMA wynika, że w nocy do jego warszawskiego mieszkania wtargnęli uzbrojeni napastnicy z zamiarem pozbawienia mężczyzny życia.
No więc mordeczki, nagrywam to wszystko na spontanie, ponieważ czeka mnie operacja. Jestem w tej koszulce, żeby oddać wam obraz całej sytuacji - powiedział Amadeusz, wskazując na pokrytą krwią koszulkę. To wszystko jest innego koloru, to moja krew. Jestem cały pocięty maczetami. Na szczęście schyliłem się i obciął mi kawałek skóry.
Do mojego mieszkania weszło dwóch zamaskowanych oprawców - ciągnął Ferrari. Nie czekali ani sekundy, od razu zaczęli ciąć maczetami z całej siły. Przyszli tylko w jednym celu. Było nim moje morderstwo, nie zastraszenie, nie pocięcie. Od pierwszej sekundy zdawałem sobie sprawę z tego, co się dzieje.
Ferrari twierdzi, że spodziewał się najgorszego. Mimo to ostatkiem sił udało mu się powstrzymać oprawców, a nawet zranić jednego z nich.
Postanowiłem walczyć i jestem z siebie dumny. Walczyłem jak lew. Był jeden czy dwa momenty, gdy byłem pewien, że to koniec. Choć lało się ze mnie jak ze świni, mój organizm mówił: "Walcz, k*rwa, to nie koniec". W ostatecznym rozrachunku jednemu z nich też coś się stało, choć nieporównywalnie tyle, co mi.
Gwiazdor freakowej federacji wyznał, że podczas zaciętej walki z bandytami stracił dwa palce. Po interwencji medyków palce (środkowy i serdeczny) udało się uratować. Powrót do pełnego zdrowia będzie jednak długi i kosztowny.
Jak wam opowiem, pewnie część z was nie uwierzy - stwierdził. Do hejterów, co się cieszą, że mam obcięte palce, to mam je już zszyte. Dalej będę uprawiał sport, ja się nigdy nie poddam. W normalnym szpitalu mi powiedzieli, że nie da się mnie uratować jeśli chodzi o zdrowie. Ale jak wydam kilkadziesiąt koła prywatnie u najlepszego specjalisty, to okazało się, że wrócę do MMA w pełni sprawny.
Postanowiliśmy poprosić Roślika o komentarz w sprawie mrożącej krew w żyłach historii. 25-latek raz jeszcze potwierdził swoją wersję wydarzeń.
Wjechali mi do domu z maczetami - napisał. Historia jak z horroru. Ledwo uszedłem z życiem, właściwie cud, że mi się nic nie stało. Czeka mnie dzisiaj operacja.
Jeżeli nie jest to kolejna próba promocji czy "eksperymentu społecznego", jak w przypadku Dominika Raczkowskiego z "Warsaw Shore" i jego sfingowanej śmierci, to bardzo Amadeuszowi współczujemy.