Jerzy Nasierowski cieszył się nie tylko miłością widzów, ale i sympatią ówczesnej towarzyskiej elity. Jego eleganckie mieszkanie na warszawskiej Starówce bywało miejscem spotkań i dyskusji, jednak na liście znajomości Jerzego znajdowali się nie tylko aktorzy czy ludzie związani z szeroko pojętą warstwą intelektualną…
Gdy Nasierowski poznał 16-letniego Andrzeja Rukuszewicza, wpadł jak śliwka w kompot – zauroczył się nim, nie przejmując się niemal 20-letnią różnicą wieku i statusu. Andrzej był wówczas młodym chłopakiem, któremu brakowało doświadczenia życiowego i środków, jakimi dysponował jego starszy znajomy. Nasierowski utrzymywał później, że Andrzej był jego partnerem – jednak wersja ta, chętnie powielana przez prasę, była jednak jedynie plotką. Jak po latach wspomina Andrzej Rukuszewicz, mimo "podchodów" aktora nie był zainteresowany romantyczną relacją ani z nim, ani z żadnym innym mężczyzną. Był w stałym związku z dziewczyną, swoją przyszłą żoną, z Nasierowskim pozostawali zaś jedynie kolegami.
Tego faktu nie przyjmował do wiadomości Mieczysław Gajda, również znany polski aktor, bardzo zazdrosny o wyimaginowany romans Nasierowskiego i Rukuszewicza. Młodego chłopaka niesłusznie traktował jak rywala i postanowił się go pozbyć raz na zawsze. W jaki sposób? Wrabiając w morderstwo…
Gajda wykorzystał fakt, iż Jerzy w przerwach pomiędzy podróżami i wizytami w restauracjach trudnił się włamaniami i kradzieżami w mieszkaniach należących do jego zamożnych znajomych. Mieczysław, sam poza aktorstwem parający się okazjonalnymi kradzieżami, postanowił wrobić Andrzeja Rukuszewicza w zbrodnię. 24 stycznia 1971 roku doszło bowiem do kolejnego włamania w warszawskim Śródmieściu. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem… Sprawcy w mieszkaniu zastali pielęgniarkę Annę Wujek, której obecności kompletnie się nie spodziewali. Związali ją i zakneblowali, by móc w spokoju splądrować lokal. Kobieta się jednak udusiła – w ten sposób "zwykła" kradzież stała się zabójstwem. W sprawie tej milicja zatrzymała ekipę kilku złodziejaszków, którzy mieli odpowiedzieć za włamanie i śmierć kobiety. Jeden z nich, niejaki Paweł Imbiorski, przyznał się do czynu, jednak wkrótce na Komendzie Dzielnicowej Milicji Obywatelskiej Warszawa Wola zjawił się Jerzy Nasierowski. Za namową Mieczysława Gajdy zeznał, że to Andrzej Rukuszewicz dokonał włamania i zabójstwa…
Wkrótce jednak sam Nasierowski został postawiony w stan oskarżenia jako współodpowiedzialny zbrodni. Wyszło także na jaw, że za jego pełną wiedzą i zgodą doszło w przeszłości do innych włamań, w których jego znajomi tracili oszczędności życia, biżuterię i antyki.
Proces trwał krótko i zakończył się wysokimi karami. Jerzy Nasierowski, podobnie Andrzej Rukuszewicz, usłyszał wyrok 25 lat pozbawienia wolności, do którego doliczono jeszcze kary za przestępstwa związane z nielegalnym handlem dziełami sztuki i antykami. Łącznie do odsiadki aktor miał aż 32 lata – odsiedział jednak 10,5 roku. Po wyjściu z więzienia stał się persona non grata w starych, dobrze sobie znanych aktorskich kręgach, czemu trudno się
dziwić, biorąc pod uwagę kulisy jego zniknięcia z salonów. Gdy wrócił do domu – okradzionego zresztą pod jego nieobecność z antyków i wszystkich cennych przedmiotów przez Mieczysława Gajdę – nie miał nic. Jego reputacja legła w gruzach, przyjaciele się od niego odwrócili, współpracownicy zapomnieli. Nasierowski, mimo iż wyszedł zza krat, pokutował zatem dalej, skupiając się na pisaniu książek i rzadkim grywaniu w teatrze. Nigdy więcej nie wrócił na szczyt.
Andrzej Rukuszewicz, wielokrotnie pomawiany przez prasę o udział we włamaniach organizowanych przez Jerzego Nasierowskiego i Mieczysława Gajdę oraz fałszywie portretowany jako kochanek znanego aktora, po latach dowiódł swojej niewinności i oczyścił swoje imię. W więzieniu przesiedział 9,5 roku. O swoich przeżyciach napisał książkę zatytułowaną "Zdrada, idiota i mafia". Dziś wiedzie spokojne, rodzinne życie i prowadzi w stolicy swoją firmę.
Źródło: Makabrycja
