W USA trwa kolejny dzień ogólnokrajowych protestów wywołanych okrutną śmiercią, którą w wyniku agresywnej interwencji policjanta poniósł czarnoskóry George Floyd. Nagrane przez przechodnia wideo, na którym biały oficer przez kilkanaście minut klęczy na szyi duszącego się mężczyzny, przelało czarę goryczy. W wielu miastach doszło do zamieszek, jednak w ogromnej większości przypadków protestujący starają się zachowywać pokojowo. Służby bezpieczeństwa natomiast strzelają do nich gumowymi kulami i taranują policyjnymi wozami.
Wiele gwiazd wyraziło w sieci swoje ubolewanie obecnym stanem rzeczy. Niektórzy, tak jak na przykład Naomi Campbell, rozważali już, że w wyniku ostatnich zajść Afroamerykanie powinni masowo uciekać z USA. Mało kto spodziewał się jednak, że okopane w swoich bizantyjskich rezydencjach sławy samodzielnie wezmą udział w ulicznych protestach. Tak się jednak stało.
Na publikowanych w sieci zdjęciach, widzimy maszerującą w tłumie Arianę Grande niosącą transparent z napisem "Black Lives Matter". Swoje zdjęcia z protestów opublikowały również Halsey, Emily Ratajkowski oraz Tinashe. Fotoreporterzy przyłapali też podczas jednego z marszów córkę Michaela Jacksona - Paris Jackson, dzierżącą plakat z napisem "Pokój, miłość, sprawiedliwość".
Według piosenkarki Halsey, która wzięła udział w manifestacji w Los Angeles, policja używa przemocy wobec pokojowo nastawionych protestantów.
Strzelali w nas gumowymi pociskami. Nie przekroczyliśmy linii. Mieliśmy ręce w górze. Nie ruszaliśmy się, a oni opryskali nas gazem i strzelali do nas - czytamy w jej wpisie na Twitterze.
Podobnego zdania na temat działań policji była też modelka Emily Ratajkowski.
To, co media pokazują na temat protestu w Los Angeles, to totalna bzdura. Policja jest uzbrojona po zęby, cywile nie mają żadnych broni. To nie są brutalne protesty, ale stają się brutalne, kiedy do tłamszenia ich wysyła się prawdziwe wojsko. Bunt to język ludzi niewysłuchanych - napisała na Twitterze.