Gypsy Rose Blanchard, tuż po wyjściu z więzienia, zaliczyła zderzenie z nową rzeczywistością na kilku płaszczyznach. Nie dość, że już jako dorosła kobieta może teraz rozkoszować się życiem na wolności po ośmioletnim pobycie w więzieniu, to została jeszcze wylansowana na celebrytkę. Dla tych, którzy nie wiedzą jeszcze o historii dziewczyny, przypominamy, że kobieta odsiedziała w zakładzie karnym ponad 8 lat z zasądzonych 10 za morderstwo drugiego stopnia swojej matki.
Tuż po opuszczeniu więziennych murów okazało się, że Gypsy ma już pokaźne grono "fanów". Jej media społecznościowe eksplodowały. W krótkim czasie udało jej się zgromadzić społeczność sięgającą kilku milionów. Zapowiadany jest również dokument w stacji Lifetime o życiu Gypsy, a w kuluarach pojawiły się informacje, że na publikację ma czekać jeszcze ebook będący wywiadem-rzeką. Nie da się ukryć, że popularność 32-latki może być dość kontrowersyjna. Niektórzy zwracają bowiem uwagę na to, że, nawet biorąc pod uwagę trudną historię dziewczyny, wciąż przyczyniła się do śmierci drugiego człowieka.
W rozmowie z Pudelkiem medioznawczyni dr hab. Katarzyna Gajlewicz-Korab z Uniwersytetu Warszawskiego przyznała, że i ona ma pewien problem z zakwalifikowaniem Gypsy, biorąc pod uwagę środowisko, w którym się wychowywała i żyła.
Gypsy Rose Blanchard udzieliła wywiadu po wyjściu z więzienia
Na fali "popularności" Gyspy udzieliła również wywiadu "Good Morning America". W rozmowie z Deborah Roberts opowiedziała o życiu po wyjściu na wolność. 32-latka przyznała, że jej świat z czarno-białego przeistoczył się w ten pełen barw. Gypsy stwierdziła ponadto, że za kratkami "miała więcej wolności, niż kiedykolwiek dała jej mama". Gdy zobaczyła zdjęcia młodej dziewczyny, przyznała, że nie rozpoznaje w niej siebie.
Nie utożsamiam się z tą dziewczynką. Wiem, że to ja, ale w tym samym czasie to osoba całkowicie i obca - mówiła.
Blanchard nawiązała także do zabójstwa matki. Przyznała, że jej zdaniem "Dee Dee" nie była potworem takim, jak przedstawia to opinia publiczna.
Walczyła z wieloma demonami. Nie chciałam jej śmierci. Chciałam się tylko uwolnić. Myślałam, że to jedyne wyjście - wspominała.
Nie zabrakło również tematu uzależniania od różnych środków, którymi była faszerowana od najmłodszych lat. Wspomniała, że narkotyki miały też udział w zabójstwie jej mamy. Przyznała jednak, że nie ma zamiaru używać ich jako "wymówki". Zapytana zaś o duże zainteresowanie jej osobą, przyznała, że otrzymuje wiele dowodów sympatii i wsparcia.
Doceniam to, ale zmagam się z dużym poczuciem winy i żalem. W moim sercu i umyśle toczy się nieustanna walka - tłumaczyła.
Co myślicie o medialnym zainteresowaniu wokół jej osoby?