Nie jest tajemnicą, że Halina Mlynkova długo nie miała szczęścia w miłości. Niegdysiejsza wokalistka Brathanków ma na koncie dwa nieudane małżeństwa i spokój odnalazła dopiero u boku Marcina Kindli. Wcześniej chciała iść przez życie z Łukaszem Nowickim, a potem z producentem muzycznym Leszkiem Wronką.
Burzliwe życie osobiste Haliny Mlynkovej. Zdobyła się na pewne wyznanie
Dziś Halina Mlynkova nie ukrywa, że przeszłe związki zostawiły w niej wiele bolesnych wspomnień. Po tym, jak jej drugie małżeństwo dobiegało końca, wokalistka wyznała jedynie, że miała poważne powody, które zaważyły na końcu ich relacji. Jednocześnie nie chciała rozmawiać o powodach ich rozstania, a na łamach "Party" ograniczyła się do takiego wyznania:
Nie warto godzić się na kompromisy, które nam szkodzą, i pytać samych siebie, komu co wypada i kiedy. Bo co ludzie powiedzą? A może... czy jestem za stara? Na co? Na szczęście?
Zobacz także: Syn Łukasza Nowickiego i Haliny Mlynkovej świętuje 19. urodziny. Tak dziś wygląda ich dorosła pociecha (ZDJĘCIA)
Teraz Mlynkova postanowiła rozmówić się z dziennikarką "Wysokich Obcasów Extra", na których łamach otworzyła się na temat tkwienia i powrotów do toksycznych relacji. Opowiedziała także o własnych doświadczeniach.
Sama - choć znałam powiedzenie o rzece, do której nie powinno się wchodzić dwa razy - skusiłam się i próbowałam cofnąć czas. Byłam bardzo młoda, to może tłumaczyć te decyzje. Jeszcze kiedy występowałam w Brathankach, słyszałam nieraz od członków zespołu, że nawet jeśli się mnie przed czymś ostrzega, to jestem uparta i sama muszę sprawdzić, jak to działa. No i sprawdziłam. Raz sytuacja dotyczyła osoby, z którą byłam związana zawodowo, w drugim przypadku chodziło o relację prywatną - wskazała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Halina Mlynkova o drugiej szansy w związku. Ma na tym polu pewne doświadczenia
Dziś piosenkarka już nie ukrywa, że dała kiedyś drugiej osobie szansę na powrót do jej życia. Z perspektywy czasu przyznaje, że jej zdaniem nie było warto.
"Dobra, minęło sporo czasu, dajmy sobie szansę" - myślałam. Wybaczałam. Zaczynałam od nowa. I okazywało się, że to, co niedobre, dzieje się nadal. Zmieniły się w rzece rybki i kamienie, ale nurt był tak samo mocny i niszczący. Nie da się zmienić dorosłego człowieka, to nie jest dziecko, które można wychować i nauczyć wyznawanych zasad - opisuje.
Mlynkova otworzyła się też nieco na temat własnej rodziny. Jak twierdzi, charakteryzuje ją "artystyczne zacięcie", a "ciocie są żonami niepokornych, szalonych artystów ze skłonnością do zabawowego stylu życia". Choć popełniali błędy, to po latach ponoć przejrzeli na oczy.
Pochodzę z rodziny z mocno artystycznym zacięciem. Są w niej ciocie, które łączył podobny los: są żonami niepokornych, szalonych artystów ze skłonnością do zabawowego stylu życia. Oni się bawili, swawolili, a ciotki czekały. I się doczekały. Teraz to dobre, spokojne małżeństwa. Po drodze były grzeszki wujków, ale podstawą był szacunek, jakim szaleni artyści darzyli swoje mądre żony. Tu czas sprawił, że oni się uspokoili i zmienili. Mieli dla kogo. I była miłość, chęć zawalczenia o siebie - bardzo to szanuję - podsumowuje.
Halina opisała też historię osoby z jej otoczenia, która bardzo żałowała wejścia drugi raz do tej samej rzeki, a sama pielęgnuje w sobie wspomnienia, najchętniej te pozytywne. Warto wspomnieć, że Mlynkova nie wskazała, kogo dokładnie miała na myśli, opisując nieudaną próbę powrotu do siebie.