Mamy to: po miesiącach zapowiedzi na antenę wkroczył śniadaniowy format "Halo tu Polsat". Poranne pasmo potrafi wykręcić wyniki, więc nic dziwnego, że i Edward Miszczak postanowił ukroić sobie kawałek medialnego tortu. Na razie w wywiadzie z Wirtualnymi Mediami zapowiada ostrożnie:
Startujemy jako ostatni program rynku. Mamy wsparcie promocyjne na start, ale potem przyjdzie twarda walka o wynik. Uruchamiałem już wiele programów, więc mam przypuszczenia jak może być. Pewnie do końca roku nie będziemy jeszcze numerem jeden, ale będziemy walczyć i rozpychać się na rynku. Myślę, że dwa sezony to potrwa.
Nie pozostało nam więc nic innego, jak ocenić pierwsze efekty. A z tymi jest różnie - czasem było "Halo tu znamy się na rzeczy", a momentami "Halo tu krindż".
Zobacz też: Maciej Rock w "Halo tu Polsat" zadał Aleksandrowi Sikorze niezręczne pytanie. Odpowiedział i WBIŁ SZPILĘ TVP
Polsat zmontował ekipę marzeń, a na kanapę zaprosił Żywego Kena
Czy Maciej Rock i Agnieszka Hyży sprawdzili się w roli gospodarzy nowej roli? Oczywiście. Było chaotycznie, energetycznie jakieś 500 procent ponad normę jak na tak wczesną porę, ale naiwnością byłoby myśleć, że polegną na całej linii. Rzecz w tym, że skład ekipy jest wyjątkowo bezpieczny i nie podjęto ryzyka zatrudnienia jakiejś nowej twarzy. Ale może to i lepiej, bo chyba nikt nie sądzi, że Krzysztof Ibisz czy przechwycone po "twardym resecie" w TVP Kurzopki nie podołają.
Dużym plusem był na pewno udział publiczności w nagraniu. Rozdawali nawet smakołyki, więc chyba warto było przyjść. Dobór gości był natomiast dość... nieoczywisty. Pomieszanie z poplątaniem. Tu zaprosimy orkiestrę, pogadamy o ślubie z Fit Loversami, a potem zrobimy eksperyment i pójdziemy coś pichcić w kuchni. Maciej Rock radził się nawet Żywego Kena, co powinien sobie "poprawić". Brzmi jak pomysł na "Halo tu reportaż".
Wróżka o wyborach w USA. Ona już wie, kto wygra
Temat wyborów w USA grzeje cały świat, bo w sumie trudno przewidzieć, kto wygra. Jeżeli i Wy się nad tym zastanawialiście, no to już nie musicie. Do Polsatu wpadła bowiem pani Kinga, wróżka, która postawiła na antenie Tarota. I wszystko jasne: karty miały "męską energię", a szala zwycięstwa ma się przechylić na korzyść Donalda Trumpa.
Mam nadzieję, że Kamala ogląda nasz program i weźmie sobie to do serca - padło na antenie.
Jeśli macie z nią kontakt, to dla pewności możecie jej przekazać. I po co były te wszystkie przewidywania ekspertów, skoro odpowiedź cały czas była na wyciągnięcie ręki? Swoją drogą, na uwagę zasługuje wystrój kącika pani Kingi, z książką (?) z napisem "Random things" włącznie. Prosimy o więcej.
"Halo tu wszystko", czyli kiedy branding wjeżdża za mocno
"Halo tu pogoda", "Halo tu wydarzenia", "Halo tu widzowie" - od samego rana było chyba "Halo tu wszystko", przeplatane "Halo tu reklamami" i "Halo tu newsami". Był nawet "Halo tu przepis" podczas kuchennych rewolucji z Mateuszem Gesslerem. Karolina Gilon, która właśnie ogłosiła, że spodziewa się dziecka, dostała nawet w prezencie "Halo tu śpioszki" z logo programu. W pewnym momencie aż chciało się prosić o "Halo tu wybawienie". Ciekawe, kiedy sami będą mieli tego dość...
"Halo tu Polsat" czy "Halo tu przesada"?
Oglądając "Halo tu Polsat" można śmiało stwierdzić, że widziało się już wszystko. Dosłownie. W pewnym momencie odegrano nawet "Happy" w wersji z orkiestrą dętą, a w tle czadu dawały panie "pomponiary". Studio nokautowało kolorami, bywało głośno i chaotycznie, a prowadzący tak się starali, że zmęczyliśmy się razem z nimi. "Za dużo" to chyba to określenie.
Podejrzewamy, że ten jeden kadr wystarczy, aby dokładnie przekazać, co mamy na myśli. Jeśli więc planujecie zacząć dzień z Polsatem, a wasza energia życiowa wciąż jest na poziomie sprzed porannej kawy, to radzimy się mentalnie przygotować.
Śniadaniówka jak śniadaniówka, czyli wpadki i problemy techniczne
Pasmo śniadaniowe to nie tylko "tematy o kupie, d*pie, zupie", jak to kiedyś określiła Paulina Smaszcz dla "Świata Gwiazd", ale i wpadki, a tych nie brakowało już pierwszego dnia. Podczas rozmowy z członkami orkiestry mikrofon postanowił spłatać prowadzącym figla i co kilkanaście sekund widzowie byli raczeni charakterystycznym piszczeniem. Albo, jak to powiedział Mateusz Gessler "widze", co wytknięto mu na antenie.
Ale, żeby nie było, goście też się postarali. Mateusz z Fit Lovers zdołał nawet stworzyć nową celebrytkę, "Kejli" Jenner, na co Pamela go poprawiła, że chodziło jednak o Kendall. W sumie szkoda - wieści o "zaginionej" Kardashiance to akurat coś, czego w historii rodzimych śniadaniówek jeszcze nie było.