W dobie social mediów nastały niebezpieczne czasy, w których celebryci zaczęli pełnić funkcję autorytetów i "ekspertów od wszystkiego", chętnie karmiąc naiwnych fanów różnej maści mądrościami. Niewielu z nich zdaje sobie sprawę, jak społecznie szkodliwe mogą być ich "rady".
Za jedną z takich samozwańczych ekspertek od "alternatywnych" metod leczenia uważa się Natalia Siwiec, do czego "upoważnia" ją uczestnictwo w tygodniowym kursie medytacyjnym prowadzonym przez Joe Dispenzę. Po przebyciu wynoszącego 5 tysięcy złotych warsztatu z chiropraktyki (dziedziny medycyny niekonwencjonalnej) celebrytka zareklamowała tygodniowy kurs za pośrednictwem Instagrama, ekscytując się, że zapewnił jej on spokój ducha oraz "ogromne zmiany w wielu komorach w ciele".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hanna Lis uderza w Natalię Siwiec. "Na jej miejscu przeprosiłabym i zlikwidowałabym konto"
40-latka uważa, że po kilkudziesięciu godzinach spędzonych na medytacji z guru osoba chorująca na nowotwór "może uzdrowić się sama". Mało tego, według influencerki "fizyczna poprawa zdrowia" również jest możliwa samoistnie, a swoją tezę poparła "badaniami". Do mądrości Siwiec jeszcze tego samego dnia postanowił odnieść się dziennikarz Bartek Fetysz, który śledzi poczynania celebrytów i często wytyka ich głupotę. W swoim wywodzie na temat szkodliwości społecznej reklamy opublikowanej na profilu Natalii, nie szczędził "Miss Euro 2012" gorzkich słów.
Ulało mi się dzisiaj - napisał. Otóż Natalia Siwiec udała się na jedne z tych warsztatów, z których cały Internet ma bekę (te za 5 klocków i nie mam tu na myśli klocków w Dupaju). Kursy prowadzi Joe Dispenza, który w 86' miał wypadek na rowerze i lekarze oznajmili, że nigdy nie będzie już chodzić, ale ten wypisał się ze szpitala, bo uznał, że wystarczy mu potęga podświadomości i jeszcze nie raz rower dosiądzie. Bo generalnie wszystko zależy od sposobu myślenia.
I prawdą jest, że zależy od niego często samopoczucie, ale po wyjściu z ciała, które pozwoliło uzdrowić komory w jej ciele, Natalia stwierdziła, że osoba chorująca na nowotwór może uzdrowić się sama. Trzeba w to włożyć dużo ponoć pracy, ale cuda się zdarzają. Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń, cytując klasyka, ale ostatnio trafiłem na filmik, w którym modlitwa ponoć wystarczy, aby guz w piersi się wchłonął i obudził we mnie agresora - podsumował.
Na post dziennikarza zareagowało kilka reprezentantek show biznesu (w tym m.in. Ewa Minge i Karolina Korwin Piotrowska), załamując ręce nad bezmyślnością i ignorancją Natalii. Najbardziej jednak z równowagi wyprowadzona była Hanna Lis, która - podobnie jak autor posta - sama miała bliską styczność z osobami chorującymi na nowotwór.
Mój tata zmarł 13 lat temu po heroicznej, 7-letniej walce z nowotworem - napisała. Niedługo po nim, również rak, zabrał 3 innych członków mojej rodziny. Naoglądałam się szpitalnych oddziałów, przeróżnych - od tych "lajtowych", gdy bój dopiero się zaczyna, po te ostatnie. Sam Bartek wiesz, jak te "ostatnie". My wiemy. miliony ludzi, niestety, także wiedzą. Medytacja? Jeśli to komuś daje oparcie - spoko. Ale to lekarze, nauka, współczesna medycyna LECZĄ nowotwory. O czym Ty i ja wiemy. Miliony świadomych, w miarę wyedukowanych ludzi wiedzą.
Ale są i tacy, którzy żyją na "insta" i na tik-toku … i wtem, ze swoimi mądrościami wchodzi Natalka cała na biało. I tak jak radziła swoim followersom, jakim kremem zlikwidować cellulit, tak freestylowo orzeka jak zlikwidować raka. Na jej miejscu przeprosiłabym i zlikwidowałabym konto. Ludzie, błagam: włączcie myślenie! - zaapelowała na koniec dziennikarka.
Myślicie, że Natalia weźmie sobie ich słowa do serca?