Hanna Lis, odkąd zniknęła z ekranów telewizorów, zaczęła rozwijać swoją karierę w mediach społecznościowych. Dziennikarka chętnie dzieli się z fanami kadrami z życia prywatnego, pokazując, jak spędza wolny czas. Od czasu do czasu zdarza jej się jednak odwiedzić studio telewizyjne, ale jedynie jako gość lub ekspert w danym temacie. Pod koniec października odwiedziła "Dzień Dobry TVN", a jej dyskusja z Grażyną Torbicką była komentowana jeszcze przez kolejne dni. Panie posprzeczały się o określenie "stare baby".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uciekając przed zbliżającą się w Polsce zimą, Hanna Lis wybrała się w podróż na Florydę. Na InstaStories nie kryła swojej ekscytacji.
Witam was z Miami. No i nie będę was oszukiwać - jest przepięknie jest słonecznie, jest gorąco, jakieś 26 st. a mamy dopiero godzinę 9.45. Czuć tu pewną ekscytację nadchodzącym świętem dziękczynienia, więc największym amerykańskim świętem - mówiła.
Hanna Lis porównuje Miami do Ursynowa
Wygląda jednak na to, że Miami nie do końca przypadło jej do gustu. W obszernym wpisie podzieliła się refleksją, porównując tamtejsze plaże do... warszawskiego Ursynowa.
Wciąż nie wiem, czy pokocham to miasto (bo Miami, moim zdaniem, można tylko kochać, albo szczerze nienawidzić). Nigdzie indziej nie widziałam takiego nagromadzenia kiczu na metrze kwadratowym. A jednak poddaję się powoli jego urokowi. Kicz został tu podniesiony do rangi sztuki. I to działa. Pierwsze wrażenie z plaży w Miami Beach - Ursynów. Drugie - fajny ten Ursynów nad Atlantykiem. Nie znoszę art deco, a jednak landrynkowe jak paczka Skittelsów fasady budynków przy Ocean Drive budzą mój dziecięcy entuzjazm. Na razie tylko liznęłam powierzchni tego ogromnego, różnorodnego miasta. Uporawszy się (wreszcie) z jet lagiem idę zanurzyć się głębiej - napisała.
Zgadzacie się z nią?