Losy związku księcia Harry'ego i Meghan Markle od samego początku cieszyły się ogromnym zainteresowaniem mediów. Z czasem dociekliwość brytyjskich tabloidów zaczęła jednak poważnie ciążyć małżonkom. Ostatecznie zdecydowali się nawet porzucić obowiązki księcia i księżnej Sussex i wyprowadzić się za ocean.
Chociaż w ciągu ostatnich kilku miesięcy Harry i Meghan Markle dokładali wszelkich starań, aby unikać dziennikarzy i paparazzi, w mediach wciąż regularnie pojawiają się kolejne rewelacje na ich temat. Tuż po tzw. Megxicie para i ich synek Archie zamieszkali w kanadyjskim Vancouver. Sussexowie szybko zamarzyli jednak o nieco bardziej słonecznej okolicy i przenieśli się do luksusowej willi w Malibu - swoją drogą zlokalizowanej w "siedlisku paparazzi"...
Zobacz również: Najlepszy przyjaciel księcia Harry'ego OSTRZEGAŁ go przed ślubem z Meghan Markle? "Sugerował, by zwolnili trochę tempo"
Wygląda na to, że wicie rodzinnego gniazdka pod ostrzałem fotoreporterów szybko dało się Sussexom we znaki. Okazuje się bowiem, że para po raz kolejny postanowiła zmienić miejsce zamieszkania. Jak donosi Page Six małżonkowie zdecydowali się na kupno własnego domu i rezydują w nim już od ponad miesiąca.
Ponoć posiadłość Sussexów znajduje się w prawdziwie luksusowej okolicy, a ich sąsiadkami są takie sławy jak Oprah Winfrey czy Ellen DeGeneres.
Harry i Meghan po cichu żyją we własnym domu w Santa Barbara od początku lipca. Nie są gośćmi Oprah czy nikogo innego, sami kupili ten dom. Tu chcą kontynuować swoje życie po opuszczeniu Wielkiej Brytanii. To pierwszy dom, jaki którekolwiek z nich kiedykolwiek posiadało. To wyjątkowy czas dla nich jako pary i rodziny - mają całkowitą prywatność od sześciu tygodni, kiedy to się wprowadzili - zdradza informator Page Six.
Okazuje się, że Sussexowie od samego początku nie wiązali specjalnych nadziei z L.A. Santa Barbara urzekło ich jednak na tyle, że oczami wyobraźni widzą tu wspólną przyszłość.
Mają zamiar zapuścić korzenie w tym domu i cichej społeczności, która ceni sobie prywatność. To właśnie tutaj chcą wychować Archiego, mają nadzieję, że będą mogli tutaj prowadzić tak normalne życie, jak tylko się da. Harry i Meghan nigdy nie planowali uczynić Los Angeles swoim domem. To było dobre miejsce po przyjeździe do USA, aby być blisko matki Meghan - twierdzi źródło plotkarskiego serwisu.
Zobacz również: Książę Karol był dla Meghan Markle jak "DRUGI OJCIEC": "Ona dla niego błyszczała. Zawsze lubił bardzo silne, pewne siebie kobiety"
Starannie to przemyśleli i zrobili dobry research. W tym miejscu planują być szczęśliwi, zawierać przyjaźnie i wychować Archiego, dając mu szansę na zabawę z innymi dziećmi w jego wieku - czytamy na łamach Page Six.
Informator Page Six zapewnił również, że chociaż Meghan i Harry doświadczyli nieprzyjemnych incydentów z udziałem fotoreporterów, przeprowadzkę zaczęli planować jeszcze zanim paparazzi sfotografowali Archiego i jego babcię Dorię Ragland na domowym podjeździe. Okazuje się, że ówczesna posiadłość była dla małżonków zwyczajnie zbyt przytłaczająca.
(...) Dom Tylera Perry'ego z 18 sypialniami nie jest w stylu Harry'ego. Tak, dorastał w rodzinie królewskiej i komnatach Buckingham Palace, ale woli dużo intymniejsze domy z charakterem - zapewnia źródło Page Six.
Jak na razie nie wiadomo, ile dokładnie Harry i Meghan zapłacili za przyjemność kolejnej przeprowadzki. Rzecznik prasowy pary w rozmowie z Page Six potwierdził jednak, że Sussexowie faktycznie zmienili miejsce zamieszkania i obecnie beztrosko korzystają z błogiej prywatności.
(...) Mają nadzieję, że zostanie ona uszanowana dla ich sąsiadów, jak również ich samych jako rodziny - podkreślił rzecznik Harry'ego i Meghan.
Myślicie, że Sussexom faktycznie uda się zbudować rodzinne gniazdko w luksusowym Santa Barbara?
Zobacz również: Meghan Markle zaimponowała Harry'emu na wyjeździe do Botswany, bo... "POSZŁA ZA POTRZEBĄ DO LASU"